Na naszym blogu niejednokrotnie pisaliśmy o tym, jak zdobywać coraz większą świadomość swoich emocji. Jest to pierwszy krok do uwolnienia się spod ich władzy. Gdy potrafimy rozpoznawać swoje emocje, to tak, jakbyśmy zapalili światło w całkowicie zaciemnionym pomieszczeniu. Do tego momentu nieustannie raniliśmy się wpadając na różne kanciaste, a czasami ostre przedmioty (emocje), ponieważ nie dostrzegaliśmy ich w owym pomieszczeniu (w naszym ciele emocjonalnym). W rezultacie może to zapobiegać powrotowi duchów, które zazwyczaj przyciągane są przez negatywne emocje.
Sztuka ta polega w skrócie na przyglądaniu się swoim emocjom, baczne zwracanie uwagi na to, jaki jest nasz nastrój w obecnej chwili i potrafili go porównać do tego, jak czuliśmy się pięć minut temu, godzinę wstecz, wczoraj, czy w zeszłym tygodniu. W tym procesie uczymy się rozróżniać źródła pojawiających się w naszym umyśle myśli / emocji. Ze zdumieniem odkryjemy, że tylko niektóre pochodzą od nas samych, a w większości nadchodzą z otoczenia – od ludzi, których znamy, ale i tych nieznanych, z telewizji, ludzi mieszkających na tej samej ulicy, mieście czy kraju. Będą też pochodziły od duchów ludzi zmarłych.
Gdy do pewnego stopnia opanujemy sztukę rozpoznawania emocji przychodzi kolej na radzenie sobie z naszymi „znaleziskami”. A musimy coś z nimi zrobić, ponieważ widząc emocje znajdujemy się z nimi w kontakcie i najczęściej będą to emocje negatywne, które przejmują nad nami coraz większą kontrolę.
Egzystencja jest tak ułożona, że to co wyższe kontroluje to, co niższe. Gatunki wyższe kontrolują te niższe, a w przełożeniu na poziomy wibracji – to myśli kontrolują i wywołują emocje, a one z kolei kontrolują i sterują ciałem fizycznym. Stąd ważne jest, aby znać sposoby wpływania na własny proces emocjonalny oraz przede wszystkim myślowy.
Istnieje wiele narzędzi służących do tego celu, jak chociażby ćwiczenie liczenia opisane tutaj. Ćwiczenie to działa na zasadzie zmiany punktu skupienia uwagi. Dla przykładu – powstaje w nas jakaś emocja napędzana myślą, a my zamiast oddawać jej swoją uwagę koncentrujemy się na czymś innym, w tym wypadku na liczeniu. Sztuka dystansowania się do jakiegoś fenomenu (myśli, emocji) polega zatem zawsze na zmianie punktu uwagi z jednego na inny. Umysł zawsze się na czymś koncentruje, ale na szczęście to my wybieramy, co to ma być. Jeżeli pozwolimy mu działać automatycznie poprowadzi nas często wcale nie tam, gdzie jest korzystnie czy przyjemnie.
Dzisiaj chcielibyśmy przedstawić inny sposób na odwracanie naszej uwagi i będzie nią bardzo prosta medytacja, która jednocześnie jest wyjątkowo efektywna. Polega ona na tym, że siadamy wygodnie, lub się kładziemy (chociaż wówczas łatwo zasnąć), poza siedząca jest zatem optymalna. Zaczynamy wówczas koncentrować się wyłącznie na powietrzu przepływającym przez nasz nos. Zazwyczaj będzie to miejsce na górnej wardze oraz różnych częściach wnętrza nosa. I to już jest całe ćwiczenie / medytacja. Obserwujemy, jak powietrze wpływa do nosa i z niego wypływa.
Nasz umysł nie pozwoli oczywiście na taki zabieg, ponieważ jest on przyzwyczajony do samowolnego działania, do błądzenia po najprzeróżniejszych tematach, skakania, jak przysłowiowa małpa, po najprzeróżniejszych drzewach. Dlatego po chwili obserwacji oddechu umysł powróci do działania i przeniesie uwagę na jakieś emocje, czy myśli. To całkowicie naturalna reakcja. Ostatecznie większość z nas nigdy nie zarządzała swoim procesem umysłowym.
Celem tego ćwiczenia nie jest jednak myślenie czy odczuwanie emocji, jest nim obserwacja swojego oddechu. Gdy umysł przejdzie do swojego nawykowego procesu myślowego należy delikatnie sprowadzić uwagę z odczuwania emocji i myślenia na obserwację oddechu i trzeba to zrobić za każdym razem, gdy zauważymy, że uwaga powędrowała w inne miejsce. W taki sposób zaczniemy zatrzymywać na żądanie nasz proces emocjonalny oraz mentalny. Pierwsze, co się pojawi, jeżeli zaczniemy wykonywać tę medytację poprawnie, to pogłębiający się spokój wewnętrzny, ponieważ nasz umysł emocjonalny i mentalny przestaną przyciągać naszą uwagę na wybrane przez siebie tematy (często negatywne). Nasze ciało fizyczne przestanie reagować na te negatywne i często nieświadome reakcje emocjonalne napięciem mięśniowym, co będzie również odczuwane jako wrażeniu komfortu w ciele.
A gdy zaczniemy oddalać od siebie swój negatywizm w coraz większym stopniu, do głosu zacznie dochodzić nasza prawdziwa natura Wewnętrznej Istoty – wszechmądrej, wszechpotężnej, a przede wszystkim wszechmiłującej. Tym bowiem jesteśmy naprawdę – boską istotą, która w procesie inkarnowania otoczyła się energiami niższych wymiarów – mentalnego, emocjonalnego i fizycznego, celem podporządkowania ich sobie. Doświadczanie swojej boskości to wspaniałe doznanie, o którym większość z nas zapomniała od czasów niemowlęctwa i wczesnego dzieciństwa, a zatem okresu, którego większość z nas sobie nie przypomina. Praktycznie będzie to oznaczało, że będziemy na życzenie potrafili stopniowo uwalniać się od wpływu negatywizmu.
Jesteśmy zobowiązani w tym miejscu dodać, że nie jest to łatwe zadanie. Większość z nas z braku wiedzy i świadomości pozwalała swojemu umysłowi mentalnemu i emocjonalnemu podróżować w dowolne, przez umysł, wybrane miejsca przez wiele minionych inkarnacji. Obecnie będziemy musieli zatem być bardzo wytrwali w dążeniu do zatrzymania tych wewnętrznych procesów, jednak żaden wysiłek nigdy nie idzie na marne. Będzie się zbierał aż w końcu, pewnego pięknego dnia, zaowocuje coraz dłuższymi chwilami bezkresnego spokoju i bezpieczeństwa, a to warte jest wszelkich starań.
Najlepszym czasem na taką medytację to poranek, po przebudzeniu lub wieczór, bezpośrednio przed zaśnięciem (chociaż wówczas jedyną pozycją wchodzącą w grę jest siedząca, ale i wtedy łatwo zasnąć na siedząco). Warto położyć się spać o 30 minut wcześniej, aby zyskać z rana ten czas. Na początku, przez pierwszy tydzień nie powinniśmy wykonywać tego ćwiczenia dłużej niż 10 minut. Następnie co tydzień można rozciągać ten czas o 5-10 minut każdego tygodnia. Silna koncentracja fizycznego mózgu na oddychaniu może bowiem prowadzić do jego przemęczenia, a nawet skończyć się ostrymi bólami głowy. W takim przypadku bezwzględnie trzeba przestać medytować na tak długo, jak będzie utrzymywał się ból. Jest to bowiem poważny znak, że musimy koniecznie uwzględnić dobro naszego ciała fizycznego. W żadnym wypadku nie wolno nam sobie w tej kwestii pozwalać na nadmierny entuzjazm.
Obserwując oddech nie należy go w żaden sposób kontrolować ani nakłaniać do jakiegoś konkretnego sposobu oddychania. Gdy oddychamy wolno, szybko, płytko czy głęboko należy to jedynie zauważyć i niczego z tym nie robić. Oddech w trakcie medytacji sam przyjmie idealny rytm.
Oprócz nabycia zdolności odsuwania od siebie na żądanie negatywnych emocji / myśli wartością „uboczną”, a raczej celem samym w sobie tej medytacji będzie coraz lepsze rozpoznawanie i ostatecznie wolność od negatywizmu, czy też duchów zmarłych, jeżeli taki mamy problem, oraz ponowne wkraczanie w połączenie z naszą Najwyższą Istotą, naszym boskim Wyższym Ja.
Pytania lub komentarze? Wyślij maila: info@wandapratnicka.pl
DODATKOWE INFORMACJE:
1. Więcej informacji odnośnie symptomów nawiedzenia:
2. Jak sprawdzić, czy Ty lub ktoś Ci bliski ma do czynienia z nawiedzeniem:
3. Chcesz się dowiedzieć, w jaki sposób odprowadzamy duchy?
1 grudzień 2024
17 listopad 2024
20 październik 2024
6 październik 2024
22 wrzesień 2024
8 wrzesień 2024
25 sierpień 2024
11 sierpień 2024
28 lipiec 2024
16 czerwiec 2024
2 czerwiec 2024
19 maj 2024
7 kwiecień 2024
24 marzec 2024
10 marzec 2024
28 styczeń 2024
Więcej wpisów