Kochana Pani Wando,
Ja skaczę z radości jak małe dziecko, doprawdy nie wiem, jak ja mam Pani dziękować. To wszystko dzieje się naprawdę, to co Pani zrobiła dla mojej córki jest niesamowite, wręcz nieziemskie. Odzyskałam dziecko. Moc i umiejętności, które Pani posiada są cudowne. Nawet nie ma takich słów, żeby opisać moja wdzięczność. Jak to dobrze, że życie Ewy będzie zależało od niej samej, a nie od duchów. Nikt przez tyle lat nie mógł pomoc mojej córce, było bardzo źle i coraz gorzej. Ja od kilku lat nie widziałam jej uśmiechu, ona była taka ponura i wiecznie smutna, aż ciarki po plecach przechodziły. Może to zabrzmi dziwnie, ale to dla mnie jest niesamowite, jaka jestem szczęśliwa, jak moja córka się do mnie uśmiecha, ma taki piękny uśmiech... BOŻE, PANI WANDO STOKROTNE DZIĘKI. W życiu nie pomyślałabym, że możliwa byłaby taka pomoc, jaką Pani okazała dla mojego dziecka. Rozmawiałam dziś z nią przez telefon i powiedziała mi, żeby Pani bardzo podziękować i stwierdziła, że teraz musi się nauczyć na nowo żyć, już nic jej nie szepcze do ucha złych rzeczy. Czuje jakby jej Pani dodała skrzydeł.
Pani Wando,
Przypadkowo udało mi się nabyć Pani książkę p.t. - "Opętani przez duchy". Bardzo dziękuję, że Pani zdecydowała się napisać książkę na interesujący i potrzebny temat. Uważam, że wiele osób po przeczytaniu jej myśli podobnie.
Książkę będę czytała jeszcze wiele razy, by lepiej zrozumieć zawarte w niej wiadomości. Szkoda, że tak mało informowało się (nadal się to robi) ludzi na poważne tematy, które może pozwoliłyby we właściwym czasie uniknąć wiele nieszczęść.
Wiem, że większość społeczeństwa nie wierzy w wyjaśnienia na temat ciał astralnych. Mają zakodowane inne nauki (kościelne) i nie uważają za stosowne zmienić swojego myślenia, wręcz uważają inne twierdzenie za ciężki grzech. Ja osobiście od dawna poszukuję różnych wyjaśnień na temat sensu życia na ziemi. Nadal jestem w trakcie poszukiwań i staram się zdobywać różne publikacje na interesujące mnie tematy. Myślę, że właśnie obecnie nadszedł czas by lepiej poznać też temat, który Pani poruszyła w swojej pracy. Przyznam, że od dawna interesował mnie wymieniony dział nauki, lecz przez długie lata miałam trudny do określenia lęk na temat duchów, by poszukiwać wyjaśnienia ciekawych zjawisk. Bałam się nawet ludzi ciężko chorych, umierających. Jeżeli musiałam oglądać nieboszczyka w trumnie jako dziecko i później, przez wiele dni bałam się sama zostawać w mieszkaniu, czy nawet tylko pokoju. Trudno bliżej opisać ten lęk.
Pani książkę kupiłam idąc właśnie na cmentarz zapalić mężowi znicze w pierwszą rocznicę śmierci. Myślę, że nie jest to zbieg okoliczności. Przeczytałam kilka różnych książek psychologicznych, lecz typowo o duchach czytam pierwszy raz. Cieszę się, że jestem posiadaczem tych ważnych wiadomości, ale jednocześnie żałuję, że nie było mi dane poznać tego kilka lat wcześniej, może uniknęłabym ja i moi bliscy wielu niepowodzeń.
Szkoda też, że Kościół nie decyduje się na przekazanie właściwych informacji, bo od tego zależy powodzenie i pokój świata, bo to jest najważniejsze na ziemi. Na podstawie Pani materiałów sądzę, że wiele osób postępuje niewłaściwie, karygodnie, bo po prostu nie może inaczej. Jest to od nich niezależne, ale nikt (mało kto) może im pomóc, bo nie zna tematu i chyba nie chce poznać tej ciekawej i potrzebnej dziedziny nauki. Uważają, że lepiej karać przez zamykanie w więzieniach, niż zagłębić się w temacie, że dzieje się coś złego w psychice dużej grupy ludzi, bo bardzo często poważne wykroczenia są powodowane niskimi pobudkami nie mającymi żadnego realnego uzasadnienia.
Nie czytając wcześniej Pani książki, ani wcześniej innych psychologicznych, cały czas uważałam, że ludzie sami w sobie nie mogą być źli, myślałam, że indywidualnie coś ludziom nie pozwala być spokojnymi, wyciszonymi. Z tego powodu cały czas szukałam i szukam wyjaśnień.
Szanowna Pani Wando,
książka jest świetna. Nareszcie ktoś odważnie napisał o duchach. Dzięki książce wiele rzeczy dotyczących tego tematu ułożyło się w całość. Dzięki Pani mogłem sobie odważnie powiedzieć to, co wcześniej przeczuwałem a bałem się wyartykułować, no bo to takie nieracjonalne, że ktoś może być opętany. Mogłem sobie wreszcie odpowiedzieć dlaczego mój ojciec tak dziwnie się zachowuje.
To, co Pani pisze doskonale koresponduje z książką amerykańskiego psychiatry (Carl Wickland), który leczył schizofrenie przy pomocy elektrycznych impulsów, medium, które było jego żoną i rozmów z opętującym duchem. Jak podaje udało mu się kilka tysięcy osób uwolnić. Niestety przez współczesną mu naukę nie został zaakceptowany. Książka nosi tytuł "30 lat wśród umarłych" - Carl Wickland. Mam ją w niemieckim przekładzie.
Podobnie Max Freedom Long - Amerykanin pracujący na Hawajach też nawiązuje do tych tematów w swoich wielu książkach, które można dostać w polskim przekładzie.
Całkowicie się z Panią zgadzam, że nie ma żadnego diabła. Diabeł to zło, które w nas ludziach siedzi. Niestety oświecona ciemnota wierzy w diabła i już.
Na zakończenie życzę Pani dalszych sukcesów w pracy i napisanie jeszcze jednej książki jak bronić się i uwalniać samemu z prostych przypadków opętania oraz jak uwalniać się samemu od istot które podkradają energię żywym. To ostatnie (podkradanie) podejrzewam że zachodzi w moim przypadku.
Serdecznie pozdrawiam i polecam się pamięci.
Witam serdecznie!
Chciałam bardzo serdecznie podziękować pani Wandzie Prątnickiej za oczyszczanie mojej córeczki, oraz podzielić się tym jak podczas oczyszczania zmieniło się moje dziecko.
Moja córeczka ma obecnie 7 lat, w wieku 2,5 roku została zdiagnozowana jako dziecko chore na autyzm. Kiedy się urodziła, była normalnym radosnym dzieckiem, chętnie nawiązującym kontakt ze wszystkimi wokół siebie. Gdy miała 1,5 roku zmarł jej przybrany pradziadek. Rozwój dziecka zaczął się zatrzymywać. Oczywiście przez myśl mi nawet nie przeszło, że może to mieć związek ze śmiercią pradziadka. Córeczka przestała nawiązywać kontakt, była nadal radosna, roześmiana, ale jednocześnie potrzebowała nas dorosłych tylko do podawania jej różnych rzeczy, których sama nie dała rady wziąć. Spacery były koszmarem - uciekała, nie chciał iść tam gdzie ja, tylko biegła w swoją stronę. Zaczęłam szukać przyczyny - najpierw była Poradnia Pedagogiczno - Psychologiczna, póżniej psychiatra dziecięcy aż w końcu wizyta w Instytucie Neurologii i Psychiatrii w Warszawie. Tam dostałam diagnozę brzmiącą jak wyrok - autyzm. Pomału przyzwyczajałam się do świadomości, że mam chore dziecko. Dopiero w tym roku w maju koleżanka wspomniała mi o duszach zmarłych, które pozostają tu i mają duży wpływ na żyjących. Od tej koleżanki dowiedziałam się właśnie o możliwości oczyszczania przez panią Wandę i o niesamowitych wynikach osiąganych przy oczyszczaniu dzieci autystycznych. Napisałam wiec do biura emaila i poprosiłam o oczyszczanie. Pani Wanda zaproponowała na początku oczyszczanie standardowe, trwające 3 miesiące, chociaż oczyszczanie chorych na autyzm z reguły trwa rok. Po oczyszczaniu, we wrześniu skontaktowałam się z biurem. Okazało się, że wokół mojego dziecka krąży jeszcze jeden zmarły i że jest to duch przybranego pradziadka. Napisałam dwukrotnie list do pradziadka z podziękowaniem za jego opiekuńczość i z prośbą, aby odszedł do Boga. Po drugim liście jego dusza odeszła, a w mojej córeczce zaszła bardzo duża zmiana. Spacery przestały być męczarnią, bardzo grzecznie chodzi tam gdzie ja chcę, już się nie wyrywa i przede wszystkim coraz więcej mówi. Są to ciągle pojedyncze słowa, ale już wystarczające do komunikacji. Mam teraz nadzieje, że jej mowa bardzo mocno się zacznie rozwijać. Chciałam z całego serca podziękować p. Wandzie. Może ten list pomoże zdecydować się innym rodzicom dzieci zdiagnozowanych jako autystyczne na oczyszczanie. Moi znajomi, którzy znali dobrze zachowanie mojej córeczki zauważają jej dużą zmianę na lepsze. Pani Wando - DZIĘKUJĘ.
Szanowni Państwo,
(...) A teraz chyba najważniejsza sprawa. Pani Danusia i jej córka poprosiły o przekazanie WIELKICH PODZIĘKOWAŃ. Pani Danusia czuje się lepiej, choroba ustępuje, a zmiany chorobowe cofają się. Lekarz stwierdził, że to cud!!! Oczywiście zlecił ponowne badania, które wykazały poprawę. Rozmawiając z Panią Danusią można odczuć, że mogłaby ona góry przenosić, bije z niej tyle energii, i to takiej bardzo pozytywnej. DZIĘKUJĘ. Proszę podziękować Pani Wandzie.
PANI WANDO, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ, bo nie wiem co można powiedzieć więcej. Pani Wando, życzę Pani, Panu Zbigniewowi i Pani współpracownikom, abyście nigdy nie zwątpili w to, co robicie. Znaleźliście swoją drogę w życiu i pomagacie ją znaleźć innym. Dziękuję. Odważę się powiedzieć, że niektórym dajecie nowe życie, a wszystkim którzy prosili was o pomoc przynajmniej szansę na nie.
Pozdrawiam
Droga Pani Wando,
Na samym początku pozwolę sobie podziękować za pomoc, którą otrzymałem od Pani. Już jako mały chłopiec zostałem opętany przez ducha mojego tragicznie zmarłego ojca. Do jego ducha przyłączały się też inne duchy. Ponieważ już od najmłodszych lat miałem kontakt z duchami, przebywanie w obydwu światach - fizycznym i niematerialnym stało się dla mojej poświadomości normalnością i zarazem wielkim, nieuświadomionym problemem. Ostatnie dwanaście lat mojego życia spędziłem na poszukiwaniach mających na celu wyprowadzenie siebie samego z matni, o której nie miałem najmniejszego pojęcia. Bardzo cierpiałem, ponieważ w moim życiu działy się rzeczy, których wcale nie pragnąłem, a które były kreacją przebywających we mnie duchów. Byłem pozbawiony energii, entuzjazmu, chęci do życia, a projekty, które rozpoczynałem paliły na panewce. Walczyłem z wiatrakami, gdyż za źródło moich problemów przyjmowałem własną psychikę. Głównym moim problemem były jednak duchy. Zrozumiałem to dopiero poprzez kontakt z Panią, poprzez Pani uwagi, prowadzące do rozszerzenia mojej świadomości na świat duchów. Wiem, że bez Pani nie byłbym w stanie zrozumieć mojej sytuacji. Dlatego też przesyłem Pani całą wdzięczność, którą mam w sercu za to, co Pani dla mnie zrobiła. Gdyby nie Pani, życie moje leżałoby w gruzach, a ja najprawdopodobniej leżałbym pod nimi nie wiedząc jak znaleźć wyjście z tej sytuacji. Dziękuję też Bogu, za to, że zgodził się na to, aby przyszła Pani na ten świat, pomagać innym ludziom.
Odnośnie książki, którą Pani napisała "Opętani przez duchy - Egzorcyzmy w XXI stuleciu" - uważam, że jest to jedyna pozycja na dzień dzisiejszy w literaturze ogólnoświatowej, która w sposób całościowy mówi o zagadnieniu zwanym egzorcyzmy. Ponieważ znam biegle język niemiecki i angielski, czytam literaturę ezoteryczną również w tych językach. Do dnia dzisiejszego nie natknąłem się na choćby w minimalnym stopniu porównywalne dzieło. Jest Pani absolutnie jedyna w swoim rodzaju, a do tego jest Pani jeszcze Polką. Jakie szczęście i wyróżnienie spotkało nasz naród! Podejrzewam, że spotyka się Pani z brakiem wdzięczności za to, co robi Pani dla tych tysięcy osób, które się do Pani zgłaszają. Mam nadzieję, że mój list sprawi, że choć kropelka tej wdzięczności objawi się Pani w ten właśnie sposób. To, co robi Pani dla innych jest absolutnie bezcenne, a to, co napisała Pani w swojej książce może zamienić życie żebraka i ofiary w życie króla i pana własnego świata. Wyrażam nadzieję, że jak największa ilość osób w pełni zaakceptuje Pani przesłanie, co pozwoli się im uwolnić od niewoli duchów i ograniczeń.
Droga Pani Wando,
Pozwoliłem sobie na taki nagłówek, ponieważ jest to najprawdziwsza z prawd.
Do napisania tego listu zachęcił mnie jeden z Pani asystentów, kiedy w rozmowie telefonicznej chciałem się podzielić wrażeniami wynikającymi z lektury napisanych przez Panią dzieł. Sam pewnie bym się nie zdecydował nie chcąc zabierać Pani cennego czasu na czytanie.
Muszę przyznać, że tak na prawdę, to do przeczytania książki "Opętani przez Duchy" skłoniły mnie dość nietypowe dla mnie okoliczności. Sam jestem poszukiwaczem tzw. "prawdy" co z lubością czynię od dobrych trzydziestu lat. Poczynając od prac Rudolfa Steinera, poznałem również taoizm, buddyzm, hinduizm kończąc na radiestezji i parapsychologii. Poznałem również dorobek indywidualnych odkrywców duchowych takich jak, odżywiająca się światłem Jasmuheen z Australii oraz wielu innych.
Sądziłem zatem, że mam dość dobrą orientację w tej tematyce dlatego też, kiedy kolega przyniósł mi do przeczytania Pani książkę z informacją, że pewnie mnie ona zainteresuje, przyjąłem ją nie chcąc mu robić przykrości. Pomyślałem sobie jednak, że ogólnie rzecz biorąc, zagadnienie jest mi znane i szkoda czasu na czytanie pracy, której tematyka nie wzbudza we mnie znaczącego zainteresowania, podczas gdy są inne, dla mnie ciekawsze.
Po upływie kilku lat zadzwonił do mnie ten sam kolega z prośbą, abym oddał mu książkę, którą mi kiedyś pożyczył, bo koniecznie musi sobie przypomnieć pewne poruszone w niej zagadnienia. Zmartwiła mnie ta prośba, bowiem o książce zapomniałem i nawet nie wiedziałem gdzie należy jej szukać w obliczu zmian, które w tym czasie miały miejsce. Udałem się do domu na wsi bez nadziei na sukces, ale poszukiwanie rozpocząłem od miejsca, w którym książkę położyłem zaraz po jej otrzymaniu. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że jest tam właśnie. Pomyślałem wtedy, że skoro tyle lat czekała, to zanim ją oddam, najpierw ją przeczytam.
Droga Pani Wando, teraz wiem, że na drodze moich wieloletnich poszukiwań była to jedna z najsłuszniejszych decyzji, które w życiu podjąłem. Po pierwsze dlatego, że lektura tej książki istotnie uzupełniła moją wiedzę w tym zakresie, a po drugie, dzięki niej odkryłem, że napisała Pani jeszcze wiele innych.
Pamiętam jak na stronie Wydawnictwa Centrum zapoznałem się z tematyką "Kołowrotu Życia" i pomyślałem podobnie jak wcześniej, że właściwie zagadnienia są mi znane. Ale szybko jednak założyłem, że praca może być wzbogacona Pani cennymi doświadczeniami i na początek zamówiłem pierwszy tom.
Pani Wando, po przeczytaniu oniemiałem zupełnie, szybko zamawiając kolejny z niecierpliwym oczekiwaniem na tom III, którego w owym czasie jeszcze nie wydano.
Jakby tego nie było dość, huśtawka moich przekonań rozbujała się ponownie, kiedy zastanawiałem się nad pracą "Poznaj Prawdę i Bądź Wolny". Właściwie kupiłem na zasadzie chęci posiadania całej kolekcji, bo była nawet informacja, że jest to podsumowanie całej tematyki omówionej w trzech tomach "Kołowrotu Życia". A mimo to, czytałem ją z zainteresowaniem odkrywcy, który miał wrażenie, że pomiędzy autorem, a czytającym dochodzi do bezpośredniej komunikacji na poziomie dusz.
Wielkość Pani talentu polega na tym, że trudna tematyka przedstawiona jest w formie absolutnie dostępnej każdemu ponadto, wzbogacona jest Pani doświadczeniami.
Czytając, miałem wrażenie, że cała treść emanuje wprost z Pani Duszy promieniującej bezwarunkową miłością, której tak wszystkim brakuje. Można powiedzieć, że jest Pani nauczycielem w odczuwaniu tego rodzaju doznań, bowiem nawiązany w ten sposób kontakt sprawia, że czytelnik zaczyna odczuwać w sobie bezkres takiego uczucia.
Czytanie Pani prac było dla mnie jednym z największych przeżyć, jakich można doznać w trakcie takiej czynności. Bowiem uświadomiłem sobie, że wcześniej czytałem wszystko tylko umysłem, a teraz włączyła się w ten proces dusza, dokonując wielu własnych, indywidualnych odkryć, jakby wyczytanych z tekstu napisanego białym drukiem. Fenomen Pani dzieł polega na tym, że mogą one być przydatne absolutnie wszystkim. Do ich przeczytania zachęciłem kiedyś kolegę z różnymi tzw. stopniami mistrzowskimi. Podziękował mi później dodając - "ta książka porządkuje wszystko".
Uświadomiłem sobie również, że pewne tematy stały się dla mnie w pełni zrozumiałe dopiero po lekturze Pani prac, choć od dawna nie tylko czytałem, ale miałem również kontakt z wykładowcami i praktykami w tej dziedzinie.
Szczególne wrażenie wywołało na mnie zacytowane przez Panią wyznanie jednego z czytelników, który napisał, "Pani Wando, ja dopiero w trzecim tomie zrozumiałem o co chodzi z tym przebaczaniem". Od siebie dodam, że jest to szczęśliwiec, który nie wie, że nim jest. Bo on zrozumiał coś czytając III tom, czyli powiedzmy po trzech miesiącach czytania. Natomiast ja, pewne zagadnienia zrozumiałem po trzydziestoletnim okresie czytania, czytając akurat Pani prace. Owszem, można założyć, że być może pojmuję wolniej niż inni lub, że zrozumienie to proces, który wymaga czasu i decydująca jest ta ostania kropla, która drąży skałę itd.. Ale dodać również należy, co niniejszym czynię, ze w tym czasie przeczytałem wiele książek z tej dziedziny i stwierdzam, iż ze znanych mi autorów z tzw. kultury zachodu, żaden nie przedstawiał prawd w zakresie poruszanym przez Panią w tak rewelacyjnie prostej i dostępnej dla każdego formie. Ponadto, poszerza Pani tematykę o równie rewelacyjny, a powiedziałbym nawet rewolucyjny pod względem duchowym, osobisty wkład autorski.
Zauroczony głębią i prostotą myśli starożytnego taoizmu, pozwolę sobie porównać Pani dzieła z "Księgą przemian", która powstała w Chinach ok. 1200 lat p.n.e. jako zbiór idei filozoficzno-etycznych. Księga znana też jako I Ching, jest zbiorem myśli starożytnych mędrców, które tłumaczą zasady rządzące przyrodą, społeczeństwem oraz zachowaniem człowieka. Na jej gruncie powstały dwa główne nurty starożytnej filozofii znane jako konfucjanizm i taoizm.
Aby jednak zrozumieć "Księgę przemian", trzeba dokonać pewnej pracy nad samym sobą, ponieść pewien indywidualny wysiłek, który to zrozumienie umożliwi. Konfucjusz, który zajmował się nie tylko filozofią - był również pierwszym po królu dostojnikiem państwowym powiedział, "gdyby mi pozwolono przedłużyć życie, żądałbym jeszcze pięćdziesięciu lat dla wczytania się w I Ching".
Natomiast, Pani prace, jako biegunowo przeciwne, są jakby objawem "Świadomości Chrystusowej", która zstępuje z niebios, wychodzi na ulicę, zagląda w ludzkie umysły i dusze oraz powiada nie lękajcie się, jestem z wami bez względu na to gdzie wy jesteście.
To prawdziwie "Boski Proces". Taki proces można wręcz nazwać "Odradzaniem Chrystusa" w naszej, indywidualnej świadomości przy uwzględnieniu faktu, że Chrystus jest "Boską Prawdą".
Dożyliśmy czasów, w których kobiety coraz bardziej znacząco, wpływają na losy świata. Pani działalność pokazuje, że rola kobiet nie kończy się kształtowaniu materialnej rzeczywistości, w której dotąd przodowali mężczyźni. Bowiem, zabieracie głos w rozważaniach filozoficznych, które dotąd poszukiwały prawdy. Pani dzieła jednoznacznie ujawniają, że kobiety o "prawdach" nie rozważają, tylko te "prawdy" odkrywają.
W świetle powyższego, dorobek męskiego umysłu, coraz bardziej nabiera dla mnie, że tak powiem, wartości muzealnej.
Natomiast jądrem rozpalającym tygiel duchowej przemiany ludzkości aktualnie są kobiety. Chwała WAM za to, gdyż stanowicie zupełnie nową jakość. Jakość z którą nie można walczyć. Taką jakość można tylko pokochać.
z wyrazami duchowego szacunku
Maciej
Szanowna Pani Wando,
Obiecałam, że wyrażę swoją opinię o książce. Wg mnie ta książka jest jak BRYLANT najczystszej wody, wart każdych pieniędzy. Dla ludzi udręczonych i niszczonych psychicznie przez wiele lat, nie rozumiejących, co się z nimi dzieje, nie widzących wyjścia z tej matni psychicznej, nie wiedzących gdzie szukać ratunku ta książka to po prostu WYBAWIENIE. Stara prawda mówi, że nadzieja umiera ostatnia, że zabicie nadziei to śmierć psychiczna. Ta książka daje to co najważniejsze w życiu każdej istoty myślącej - daje NADZIEJĘ. Zaczynamy rozumieć, co się z nami dzieje, widzieć drogę wyjścia, wiedzieć gdzie szukać ratunku, zaczynamy odżywać do NOWEGO ŻYCIA, pełni NADZIEI na uzdrowienie psychiczne i lepsze jutro.
Szanowna Pani Wando!
Na wstępie mojego listu pozdrawiam Panią serdecznie i całą Pani rodzinę.
Za pierwszym razem przeczytałam książkę jednym tchem, połykałam jej treść. Teraz rozgryzam ją po kawałku - gdzie mi się otworzy w danym momencie. Chwilami chce mi się krzyczeć, to o mnie ją napisano.
Pani Wando, Pani książka to ABECADŁO dla wszystkich udręczonych ludzi nękanych przez duchy - to poradnik zdrowia duszy. Każdy człowiek powinien ją przeczytać, powinna być w każdym domu, jak katechizm czy biblia. Gdyby wiedza o duchach była przekazywana już dzieciom np. w szkołach na lekcji religii, a duch choć niewidzialny uznany za stały element życia ziemskiego, prawdopodobnie w radykalny sposób zmniejszyłaby się liczba ludzi nieszczęśliwych i chorych, i to nie tylko psychicznie.
Ja mam świadomość istnienia duchów - doświadczyłam tego - ale moja wiedza na ten temat była żadna. Może źle się wyraziłam, posiadałam wiedzę jaką karmią nas media - a wszystko podane w otoczce sensacji, owiane grozą, magią, tajemnicą. Takie podejście do zjawisk paranormalnych zamiast uświadamiać i uspokajać mnie powodowało, że czułam się jak napiętnowana, byłam bliska obłędu, bezradna.
Pani w sposób dostępny, przejrzysty, logiczny przekazała mi swoją wiedzę. Teraz mam inny stosunek do zjawisk jakich doznałam. Nawet zaczęłam żywić współczucie dla tych zbłąkanych dusz. Nigdy po śmierci nie chciałabym się znaleźć w ich sytuacjach.
Czytając książkę (bo wciąż po nią sięgam) stałam się spokojniejsza, wprawdzie jeszcze budzę się w nocy, ale już bez tego panicznego, bezradnego, paraliżującego ciało i umysł strachu.
Przeżyłam piekło na ziemi - nie będę opisywać snów pełnych grozy (groby, kościotrupy, zakapturzone osoby itp.), czy spania przy zapalonym świetle, w golfie, rękawiczkach i skarpetkach, aby uniknąć zranień. Co prawda jeszcze nie zostałam całkowicie oczyszczona, bo po rozmowie z Panem Zbyszkiem znów mam zadrapania. W tym miejscu pragnę podziękować Panu Zbyszkowi, z którym ostatnio przeprowadzam telefoniczne rozmowy wspomagające moją psychikę. Mam nadzieje, że już bliżej niż dalej od uwolnienia się od ducha, który według moich obliczeń towarzyszy mi od ponad piętnastu lat, z tym że nasilenie jego działań i próby wchodzenia w moje ciało datuje się na okres ostatnich trzech lat.
Pani Wando, mogłabym napisać książkę na temat moich cierpień, koszmarów których doznałam od ducha, którego nawet nie znałam za jego życia. (...)
Szanowna Pani Wando!
Serdecznie Panią pozdrawiam i dziękuję za pomoc dla mojego męża. Przed około dwoma miesiącami zwróciłam się do Pani z prośbą o ratowanie mojego męża, który od prawie sześciu lat zażywa leki psychotropowe. Lekarze byli przez tyle lat bezradni. Jestem Pani wdzięczna za to, co Pani dla naszej rodziny zrobiła. Mój mąż stał się zupełnie innym człowiekiem. Jest spokojny, przyjazny, wyrozumiały, nie rości pretensji o nic do całego świata. A był jeszcze do niedawna okropny. Ja nie mieszkam z moim mężem już od roku, ale widzę te zmiany, gdy się spotykamy. Od ponad miesiąca mój mąż wrzuca "ciepłe" listy do mnie i do syna. Często do listu dołączone są słodycze. To prawdziwa niespodzianka, bo to do mojego męża nie było podobne. Wcześniej mąż mój był wiecznie zamyślony, pogłębiony w depresjach, miał dzikie oczy i kamienną twarz. On mnie nigdy nie bił, ale było coś, co mnie przerażało i czułam, że jestem w jakimś niebezpieczeństwie. Od momentu, kiedy Pani, Pani Wando wzięła mojego męża pod opiekę - on się radykalnie zmienił. (...)
Mój mąż mi powiedział, że ma chęć do życia i tak dobrze jak teraz nigdy się nie czuł. Jest wesoły, potrafi się śmiać. To naprawdę cud. Za to bardzo, ale to bardzo Pani dziękuję. (...)
Droga Pani Wando,
Z całego serca dziękuję za pomoc. Jest Pani wspaniała. W moim domu nie słychać odgłosów, syn się zmienił, wnuczka jest wesoła i optymistycznie nastawiona do świata. (...) Jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję za wszystko.
Droga Pani Wando,
Dziękuję za informację listowną. (...) Pragnę donieść o bardzo decydującej zmianie w życiu mojej córki. Otóż spotkała ona mężczyznę, w którym jest bardzo zakochana, nawet spodziewają się dziecka. Córka bardzo się zmieniła, złagodniała, jest dobra dla wnuczki, wszędzie ją zabiera, dzwoniła codziennie, jak była ona u nas przez kilka dni. Może istotnie opuściły ją te demony, o których Pani pisała, bo mnie się też nieraz zdawało, że w niej "siedzą" demony. (...)
Szanowna Pani Wando,
Serdecznie dziękuję za cudowne wręcz oczyszczenie mojej córki, jej synka i zięcia - najbardziej chyba zawładniętego przez złe duchy.
To właśnie Pani swoją wiedzą i mocą zmieniła dotychczasowe piekło w normalne życie. Dlatego i ja bardzo Panią proszę o pomoc dla mojego męża. (...)
Do szanownej Pani Wandy Prątnickiej,
Składam serdeczne podziękowania za udzieloną mi pomoc. Dzięki Pani życzliwości i dobrej woli uzyskałam zdrowie. Od zawsze byłam smutna, bardzo nerwowa, a we mnie siedziało zło do świata i do ludzi, wszystko było na "nie".
W moim domu było tak jak w domu rodzinnym - zimno, ponuro, krzyk i awantury. Nawet jak odbywała się jakaś gościna ludzie stawali się bardzo nerwowi, nawet gdy ja starałam się stół ubogacić. Od 1983 roku zaczęłam chorować, lekarze stwierdzili jednoznacznie chorobę psychiczną. Bezsenne noce, koszmary, napięcie w całym ciele a najbardziej w głowie, bolało mnie wszystko. Szukałam pomocy wszędzie - u zielarzy, bioenergoterapeutów, moje mieszkanie zostało przemeblowane ponieważ stwierdzono, że śpię na skrzyżowaniu cieków wodnych - wszystko bezskuteczne. W tym roku (1999) w miesiącu lipcu przeczytałam w magazynie "Wróżka" artykuł o Pani Wandzie Prątnickiej. Było tam zdjęcie Pani Wandy. Z tego zdjęcia dopatrzyłam się jak emanuje ciepło i życzliwość. Postanowiłam się skontaktować, pomoc przyszła wręcz natychmiast. Zaczęłam spać, przestało mnie wszystko boleć, moje oczy stały się normalne. Ja widzę ten piękny świat i normalnych ludzi. Ci ludzie co podchodzili do mnie, żeby zobaczyć prawdziwego wariata, który chodzi po ulicy (diagnozą był psychiatryczny zakład zamknięty) patrzą na mnie ze zdziwieniem. Każdy mówi "Dzień dobry", pierwsi się uśmiechają do mnie, podchodzą, rozmawiają. W moim domu zaczęły rosnąć paprocie, co dotąd się nie zdarzało - albo usychały albo nie rosły. Wszystko zaczęło się od tego, że wnusio 5-cio miesięczny nie chciał być u nas w domu. Bardzo piszczał, syn z synową musieli wychodzić z domu. Tylko wyszli za drzwi, a dziecko się uspokajało. Ja też nie mogłam pójść do nich, bo wnuczek tak samo reagował, bardzo nerwowo oglądał się na mnie i piszczał. U tak małego dziecka łzy leciały jak groch. Ja wtedy zrozumiałam, że to są jakieś siły nieczyste. Dzięki Opatrzności trafiłam do Pani Wandy Prątnickiej. Wprost nie do wiary, aby na tak daleką odległość, nie widząc osoby z podanych cyfr można aż tak pomóc drugiemu człowiekowi. Tak, tak, ale taki Cud się zdarzył, ja jestem normalnym człowiekiem, moje dzieci są spokojne, możemy przebywać ze sobą. Bardzo żałuję, że tak późno. Na pewno, gdyby było wcześniej to przynajmniej moich dwóch synów odczułoby ciepło matki i coś wynieśliby z tego domu. W ich pamięci pozostaną krzyki, przekleństwa, awantury, tego co działo się ze mną i moim domem nie da się opisać na kartce papieru. Bardzo szkoda, że tak mało ludzi wie, co to znaczy egzorcysta. Na pewno tego zła byłoby mniej na tym świecie. Żegnam się z Panią a słowo dziękuję to jest za mało wobec tej pomocy, jaką mi udzielono, ale nie mam innego nic.
Gorąco, gorąco i z całego serca Dziękuję!
Klientka:
(...) Tak, Pani Wando, to Pani uratowała tego człowieka i całą rodzinę od piekła. Za trud jaki wkłada Pani w ich oczyszczanie z całego serca jesteśmy wdzięczni.
Dlatego bardzo gorąco prosimy o dalsze oczyszczanie osób, które potrzebują właśnie pomocy Pani. To tylko dzięki Pani, próbują utrzymać rodzinę.
Szanowna Pani Wando,
Pragnę Pani serdecznie podziękować za trud i pracę włożoną w oczyszczenie mnie i dzieci. To cudowne uczucie mieć wolną przestrzeń wokół siebie. Wiele się zmienia. To znaczy ja się zmieniam. Myślę, że i wkrótce zmieni się rzeczywistość wokół mnie. Mogę teraz swobodnie myśleć i medytować, mogę i chcę zmieniać na tyle, na ile jest mi to dane przez swój los. Skończyłam już z rolą ofiary i męczennicy. Jeszcze drobne echa tego docierają, ale już nie bolą. Mogłam dojść do tego dzięki Pani oczyszczaniu. Moja córka zaczęła się uczyć i stała się bardzo sympatyczną dziewczynką. Po raz pierwszy w życiu nawiązała kontakt z rówieśnikami i ma koleżanki. Bardzo mnie to cieszy, bo zaczęła żyć, jej w tym wieku należnym życiem. (...)
Najważniejsze jest to, że mogę działać, że minął strach - ten paniczny lęk i teraz wiem, że wszystko pójdzie dobrze. Kiedy w moim życiu wydarzy się to, czego naprawdę chcę, (...) dam Pani znać, bo to też będzie i Pani zasługa.
Dziękuję Pani bardzo jeszcze raz. Przesyłam moc serdecznych pozdrowień.
Szanowna Pani,
Od wielu lat leczyłam mojego syna najpierw u psychologów, później psychiatrów, łącznie z kilku tygodniowym pobytem w szpitalu dla nerwowo chorych na obserwacji. Występowały u niego ataki, w czasie których niszczył wszystko w mieszkaniu, krzyczał, wyzywał, a po pewnym okresie ataki były kierowane przeciwko mnie jako matce. Wtedy starał się mnie dusić (szczególnie, gdy spałam) lub zranić ostrym narzędziem, wylewał też wrzątek, a także bił pięściami z uśmieszkiem i dziwnym wyrazem twarzy. Po ataku przepraszał i płakał. Przestał chodzić do szkoły i bardzo tył jedząc bez przerwy, co się tylko dało. Zmienił się w zupełnie innego człowieka. Lekarze stawiali różne diagnozy, stosowali różne leki, ale nic nie pomagało. Ataki stawały się coraz gorsze i kierowane głównie przeciwko mnie. Wreszcie lekarze orzekli, że nie widzą w nim żadnej choroby, ale skierowali na rentę. Gdy nie widziałam już żadnego ratunku i byłam już zupełnie wyczerpana (musiałam w nocy czuwać, żeby mnie nie zaatakował) dowiedziałam się o Pani. Przyznam, że nie wierzyłam w Pani działalność, gdyż nie mogłam zrozumieć, jak można oczyszczać na odległość. Jednak zdecydowałam się napisać, bo nic innego mi nie pozostało! (...) Zajęła się Pani moim synem. Moje zdziwienie nie miało granic, gdy po upływie kilku tygodni zupełnie się zmienił - minęły ataki, uspokoił się, zaczął chodzić do szkoły wieczorowej! Zrobił się dla mnie troskliwy i opiekuńczy. (...)
Droga Pani Wando,
Chcę tą drogą podziękować Pani z całego serca, że uwolniła nas Pani od duchów, które były przy nas od 1996r. Pomogła Pani mojemu synowi i mnie. Przy synu był duch babci a inne obce przylgnęły do niego.
Oczywiście nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy. Widziałam, że dzieje się coś złego z moim synem, czuł się źle psychicznie i fizycznie. Widziałam, że zmieniły się jego oczy, były jakby zamglone. Syn nie mógł się uczyć, nie mógł się skupić, skoncentrować, ciągle czuł się zmęczony i źle wyglądał. Poszedł nawet do lekarza, zbadać się - badania lekarskie nic nie wykazywały, a było coraz gorzej. Syn zaczął mnie pytać czy nie umrze. (...)
Tym sposobem trafiłam pod Pani opiekę. Dzięki Pani mój syn odzyskał równowagę, zaczął się uczyć, skończył szkołę policealną i obecnie zaczął studia, nie ma żadnych myśli o śmierci, żadnych lęków. Teraz szuka pracy. (...) Jestem szczęśliwa, że wszystko to już jest poza nami. Słowo dziękuję - to zbyt mało, żeby wyrazić moją wdzięczność za oczyszczenie nas.
Życzę Pani dużo Zdrowia, Szczęścia, Pomyślności oraz Szczęśliwego Nowego Roku.
Klientka:
Chciałam niniejszym podziękować p. Wandzie Prątnickiej przede wszystkim za to, że pomogła (...) odprowadzić w zaświaty bardzo dużo duchów przebywających w moim pobliżu (parę razy było ich około 30).
Jest ona również dla mnie wzorem osoby, która w moim przypadku (...) jest jakby "Przewodnikiem Ziemskim". Pomogła poprowadzić mnie w kierunku (...), który uważam za jedyny i słuszny, a którym jest ogólnie pojęta MIŁOŚĆ.
Zetknęłam się z zagadnieniami dotyczącymi życia pozagrobowego w sposób, powiedziałabym "nagły".
Będąc "opętana" zostałam do niej skierowana przez świat duchów (jestem kimś w rodzaju medium).
(...) Pani Wanda przekazała mi część swojej ogromnej Miłości dla świata duchów i tolerancji dla ich zachowania, wynikającego głównie z sytuacji, w jakiej się znaleźli, jakby zawieszenia pomiędzy dwoma wymiarami.
Pani Wanda przekazała mi również sposób na współistnienie z duchami. Doświadczyłam również "namacalnie" pomocy p. Wandy w postaci bardzo dużej porcji pozytywnej energii, którą mi przesłała, w momencie, gdy jej potrzebowałam. Również parę razy próbowała delikatnie, a zarazem zdecydowanie "oczyścić" mnie, "wyjmując" duchy z mojego ciała, wybierając właściwy, bezpieczny dla mnie moment. (...)
Wiem również, że rozmawiała z duchami ponieważ przekazywała mi szczegóły z mojego prywatnego życia, o których osoba mieszkająca w odległości 700 km nie może wiedzieć, a które przekazywały jej duchy, podczas wielu przeprowadzonych z nią rozmów. (...)
Dziękuję również jej współpracownikom, którzy wielokrotnie podnosili mnie na duchu. (...)
Moim zdaniem, pani Wanda Prątnicka i osoby z nią współpracujące są osobami bardzo wysoko rozwiniętymi "duchowo" i cieszę się, że Przeznaczenie pozwoliło mi ich poznać. (...)
Szanowna Pani Wanda Prątnicka,
Pragnę z całego serca podziękować za okazaną pomoc mnie i całej rodzinie. Zwracałem się z prośbą o pomoc pod koniec roku 2000 z bardzo poważnym problemem, który bardzo utrudniał moje życie, a wręcz je uniemożliwiał. Życie moje stało się koszmarem dla mnie, a także dla mojej rodziny i tylko dzięki Pani pomocy ustąpiły rzeczy, które dręczyły moje ciało, rozum a także duszę. Życie moje nabrało sensu, a i moi bliscy, szczególnie żona uwierzyła, że wszystko wraca do normy. Jestem Pani także ogromnie wdzięczny za pomoc okazaną mojemu synowi i jego rodzinie. Życie jego było kilka razy zagrożone, stan układu nerwowego w strzępach, lęk i strach chodziły za nim krok w kroki. To było naprawdę trudne życie. Widać już poprawę, za co serdecznie dziękujemy.
Pani Wanda Prątnicka,
Na wstępie mojego listu witam Panią Pani Wando bardzo serdecznie i pozdrawiam. Od lipca 2000 ja i moja rodzina jesteśmy pod pani opieką. Dzięki Pani z dnia na dzień powracamy do normalnego życia rodzinnego, zaczęliśmy się wszyscy ze sobą rozumieć i dogadywać. Młodszy syn miał w sobie silne duchy od których go Pani uwolniła. Budził się w nocy ze straszliwym krzykiem mówiąc, że duch z czerwonymi oczyma chce go zabrać. Słysząc to byłam przerażona. Nie wiedziałam zupełnie co zrobić, ale odczuwałam te jego sny, gdyż budziłam się tuż przed jego płaczliwym, przerażonym krzykiem. Był ciężkim dzieckiem, buntowniczym, płaczliwym i przekornym. Nie rozumiałam tych dziwnych snów ani naszych zachowań. Czułam tylko, że się wszyscy od siebie oddalamy, mówiąc sobie przykre słowa.
Dzięki Pani uświadomiłam sobie, że rodzina i ich miłość jest w moim życiu najważniejsza. Dziękuję, że oczyściła nas Pani z duchów, które zakłócały nasze życie rodzinne, rozwój moich dzieci. Długo czekałam na spokój w moim mieszkaniu. Wiem, że zawdzięczam go Pani, Pani Wando i nigdy o tym nie zapomnę. Wykonuje Pani bardzo trudną pracę, leczy Pani ludzkie dusze.
Ma Pani piękny dar, rozumie pani ludzi, zna ich słabości, problemy, emocje i wie jak im pomóc.
Droga Pani Wando,
Przeczytałem pani książkę pt. "Opętani Przez Duchy" z dużym zainteresowaniem. Chociaż od dawna interesuję się przez panią poruszaną tematyką, muszę stwierdzić, że tak interesującej i pouczającej zarazem książki o tej tematyce nie czytałem, z czego jestem bardzo zadowolony.
Szanowna Pani,
Na wstępie śpieszę podziękować za pomoc wyświadczoną mojej żonie. Efekty, oczekiwane od kilku długich lat, były widoczne jeszcze tego samego dnia po moim telefonie do Pani biura. Po kilku dniach zauważamy także pierwsze pozytywne zmiany (oznaczające powrót do normalności) u mojego syna i mojej matki.
Teraz odniosę się do ostatniego zdania książki "Opętani Przez Duchy". Tematyka zawarta w książce interesuje mnie od lat, ponieważ o problem opętania ocierałem się niestety boleśnie "całym ciałem" przez ok. 30 lat. Niewątpliwie należą się Pani podziękowania za napisanie książki, za systematyzowanie wiedzy na temat "odkrywany" po wiekach na nowo, za odkrywanie niewidzialnego świata, za umożliwienie wielu ludziom rozwiązania ich życiowych problemów, jak dotąd niekiedy nierozwiązywalnych (...).
Droga Pani Wando,
Chciałabym tą drogą podziękować Pani za wydaną książkę pt. "Opętani przez duchy". W trakcie czytania rozdziału o chorobach, zaczęłam się zastanawiać nad sobą i swoją chorobą. Jestem osobą, która jest pod stałą kontrolą onkologa i należę do osób z grupy wysokiego ryzyka. To znaczy, że moi rodzice chorowali na raka. Moja mama miała usuwaną piers. Ja rówinez mam kłopoty typu torbieli i miałam mieć amputowane piersi, ale nie wyraziłam zgody. Ostatnio pod pachą pojawił się guz wielkości dużej mandarynki, co było bardzo denerwujące i przykre, gdyż ręka bolała, nie mogłam dzwigać i urażały mnie bluzki. Zaczęłam się zastanawiać nad sobą???? Co ja mogę zrobić, i jak pomóc sobie samej i czy przyczyną tego faktu nie jest moja zmarła mama? Zaczęłam z nią rozmawiać i na swój amatorski sposób prosić, aby odeszła. Jakież było moje zdziwienie, kiedy w trakcie odprowadzania ducha mojej mamy, guz zmniejszył sie do wielkości śliwki. Cieszyłam się jak dziecko, nie wierzyłam, to niemożliwe! Pokazałam córce, że nie mam guza, była zdziwona. Na drugi dzień miałam wizytę u lekarza. Lekarz po zbadaniu powiedział, że mam lekko powiekszony węzeł chłonny. W tej chwili, kiedy piszę do Pani ten list nic nie mam, jestem szczęśliwa i bardzo się cieszę. Sama nie mogę w to uwierzyć, że mogłam tego dokonać dzięki Pani - dzięki Pani książce, za co całego serca dziękuję. Gdyby nie książka nigdy bym się nie dowiedziała, że choroby mogą być spowodowane obecnością ducha.
Jeszcze raz z całego serca serdecznie dziękuję.
Droga Pani,
Jakże czekałam na taką książkę! Od lat szukałam po księgarniach podobnej pozycji. Niestety z naszego obszaru kulturowego (poza pozycjami z kręgu religii wschodnich) nic nie znalazłam.
Zajmuję się sama bioenergoterapią i wielokrotnie doświadczałam zjawisk opisanych przez Panią, tzw. kontaktów ze światem niewidzialnym, energiami ludzi, którzy odeszli.
Ludzie tak bardzo potrzebują wyjaśnień i pomocy, ale równocześnie tak bardzo się boją, nawet rozmów na te tematy. Ale teraz jest już książka!
Napisana bardzo jasnym i prostym językiem, poparta tyloma przykładami z własnej praktyki. To prawda, to wszystko co Pani napisała to prawda. Jest Pani wiarygodna w swoich wizjach. Posłużę się przykładem własnej rodziny. Gdy prosiłam o rozeznanie w mojej rodzinie, Pani bardzo dokładnie powiedziała, jakie duchy o jakich emocjach są przy nas. Chciałam nawiązać kontakt z tymi duchami i przez mojego przyjaciela medium udało się to doskonale. W rozmowie z nimi okazało się czego od nas oczekują, równocześnie twierdząc, że ONE są dla naszego dobra, wspierają nas (taki mają poziom świadomości) i muszą przy nas być!
Pani Wandziu, to były te same duchy jakie Pani rozeznała - to niesamowite. Ma Pani cudowny, wspaniały dar od Boga, dziękuję, że Pani jest z nami.
Opiszę jeszcze jeden przypadek, który bardzo mnie poruszył. Kilka lat temu mojej przyjaciółce zmarł mąż. Bardzo, bardzo rozpaczała, ciągle go wzywała do siebie. Starałam się jej pomóc, mówiłam, prosiłam, aby pozwoliła mu odejść, gdyż wyraźnie czułam jego obecność (a na cmentarzu wyraźnie go zobaczyłam). Jednakże ona twierdziła, że ze mną jest coś nie tak, bo ksiądz tego nie potwierdza i żeby nie słuchała takich bzdur. Szkoda, że wtedy nie było tej książki! Szkoda również, że ludzie są tak zastraszeni, że nie podejmują pomocnej dłoni wyciągniętej przez Panią i pozostają w ogromnym cierpieniu jakie ich pogrąża.
Raz jeszcze chcę Pani podziękować Droga Pani w imieniu swoim, mojej rodziny i tych wszystkich braci, którzy w ukryciu czekają na pomoc, a gdy jej doświadczają od Pani, nigdy głośno nie podziękują, ani znajomym nie opowiedzą o swoim uzdrowieniu, bo w te rzeczy, to oni nie wierzą.
No, ale zmiany nadchodzą i JUTRO należy do takich ludzi jak PANI.
Droga Pani Wando!
Piszę, ponieważ wczoraj otrzymałam od Pani książkę, za którą bardzo dziękuję. Nie jestem w stanie wyrazić swej wdzięczności za wszystko, co Pani dla mnie uczyniła.
Droga Pani Wando!
Jestem pod wrażeniem Pani książki "Opętani przez duchy - Egzorcyzmy w XXI stuleciu". Jestem szczęśliwa, że ją przeczytałam.
Lektura tej książki pomogła mi uporządkować i zrozumieć to, co dręczyło mnie od dawna. Od jakiegoś czasu, kiedy dojrzałam, (do tego by się "rozprawić" z moimi ograniczeniami) poszukiwałam "nauczyciela". Czytałam książki, brałam udział w różnych warsztatach, w tym z zakresu uzdrawiania duchowego. Pewne podświadome tendencje wypłynęły na powierzchnię. Czegoś mi jednak w tym wszystkim brakowało, np. spójności w terminologii, czy w wyjaśnieniach na zasadzie "przyjąć na wiarę i nie dyskutować".
Przedstawiona przez Panią fundamentalna wiedza z zakresu wpływu niewidzialnej rzeczywistości na widzialną porusza do głębi, a prostota i spójność przekazu budzą zaufanie. Raz jeszcze dziękuję Pani za książkę, która przyczynia się do głębszego połączenia z Matką Ziemią, przeciwdziałając tendencjom do "odlatywania". Pani spojrzenie na rzeczywistość pozwala odzyskać spokój i po raz kolejny przypomina o potrzebie ufności w Wyższy Porządek Rzeczy. Ta książka demaskuje potencjalne źródła "niewidzialnych" sprawców dysharmonii w naszym życiu, dając moc do działania!
Droga Pani Wando!
Cieszę się, że trafiła w moje ręce Pani książka. Rozmawiałam już z Panią przez telefon i wtedy stwierdziła Pani, że jest we mnie wiele duchów. Przyznam się Pani, że szczerze uwierzyłam i rozpłakałam się z radości, że wreszcie "ktoś" mi pomoże.
Rozmawiałam z kilkoma osobami na ten temat i wszyscy mnie krytykowali i wyśmiewali, w co ja wierzę, że to czyste naciągalstwo. Jakbym była psychicznie chora, to może by mi jeszcze uwierzyli, ale ja jestem normalna, więc to są bzdury. Nikt jednak mnie nie przekonał, bo też nikt nie wie, co w mojej psychice i ze mną się dzieje, ile lat i ile tabletek łykałam codziennie, żeby jakoś funkcjonować.
Pani Wando,
Jestem w trakcie kolejnego czytania PANI książki pt. "Opętani przez duchy". Książka ta w moim domu pojawiła się, gdy bezskutecznie poszukiwałam dla siebie pomocy.
Oczywistość, prawda, nie uciekanie w manipulację słowem, w zawiłości intelektualne, to zapewne zalety tej książki. Niewątpliwie jest to książka bardzo głęboka, zawierająca ogromną mądrość, przedstawiająca problem całej ludzkości wynikający z błądzenia w "ciemnościach", z niewiedzy, z nieprawidłowego myślenia i postępowania.
Pisze PANI sercem i pragnie pomagać tylko tym, którzy sami sobie pragną pomóc. To wreszcie książka od początku do końca o miłości. Nauczyć się wybaczać sobie i bliźnim to przecież nieodłączny element prawdziwej miłości. Jest rodzajem poradnika, z którego może skorzystać każdy z nas. Jak żyć, aby zawsze być świadomym własnych emocji? Wydawać by się mogło, że jest to dość proste i owszem, ale dla ludzi będących zawsze w zgodzie z sobą. Niestety większość z nas coraz częściej pogrążona jest w chorych emocjach i na dodatek bardzo boimy się zajrzeć w siebie.
Z całym szacunkiem dla duchów, ale właśnie te nasze słabości są rodzajem edenu dla niechcianych gości.
Bardzo dziękuję PANI i najbliższym za napisanie prawdziwej książki. Tak to czuję.
Czytelniczka z Tarnowa
P.S.
Przypuszczam, że nie posiada PANI tytułu profesorskiego, bo i któż by miał go PANI nadać, ale to żaden miernik dla PANI. Człowiek, który jest z Bogiem "za pan brat" nie potrzebuje tytułów.
Pozdrawiam!
Droga Pani Wando!
Pragnę Pani serdecznie podziękować! Zostałam poddana oczyszczaniu przez Panią. Jednym z duchów, który we mnie przebywał był duch mojej ciotki, która zmarła z powodu zakrzepu w mózgu. Nie mogła być operowana ze względu na kłopotliwą jego lokalizację - w samym środku mózgu. Ja zaczęłam mieć problemy z przysadką mózgową. Teraz po badaniu rezonansu magnetycznego okazało się, że nie ma śladu choroby. Moje źrenice są jednakowej wielkości, chociaż miesiąc temu była widoczna ich dysproporcja. Jeszcze raz bardzo dziękuję.
Przeczytaliśmy wraz z mężem Pani książkę. Od kilku lat interesuję się parapsychologią, astrologią. Pani książka jest dla mnie brakującym ogniwem do zrozumienia praw Wszechświata. Bardzo Pani za nią dziękuję!
Pozdrawiam!
Droga Pani Wando!
Na imię mam Ryszard, wczoraj jeden ze współosadzonych ze mną więźniów otrzymał książkę Pani autorstwa, nie wiem co było powodem, ale rzuciłem się na nią i już dzisiaj skończyłem jej czytanie. Sprawy i tematy okultyzmu interesowały mnie zawsze, czytałem wiele ciekawych książek o Kahunach, białej magii i innych. Później Roberta Monroe'a i pani Blawatsky, ale żadna z tych nie wywarła na mnie takiego wrażenia i nie odniosła takich efektów jak "Opętani przez duchy - Egzorcyzmy w XXI stuleciu".
Na pewno otrzymuje Pani tysiące listów, ludzie są spragnieni prawdy i wiele spraw tak trudnych do zrozumienia wytłumaczyła Pani w tak piękny i prosty sposób, ale wreszcie i ja zrozumiałem pewne rzeczy. Proszę o pomoc, czy na nią zasługuję, nie wiem, ale wierzę że to Bóg sprawił w swojej miłości do nas ludzi, że ta książka wpadła w moje ręce. Pokrótce opisze kilka lat z mojego życia i być może to spowoduje, że otrzymam to, o co tak bardzo Panią proszę.
Już w młodym wieku zacząłem pić i nadużywać narkotyków. Potem wyjechałem za granicę, gdzie zostałem skazany przez sąd na kilka lat pozbawienia wolności za włamanie, po połowie kary zostałem deportowany do Polski. Te wydarzenia jeszcze nie pobudziły mnie do refleksji. W więzieniu ukończyłem studia i uważałem się za inteligentnego chłopaka, ale teraz wiem, że nic sobą nie mogę reprezentować. Po powrocie do kraju, a jednocześnie do zrezygnowanej i zawiedzionej rodzinnymi niepowodzeniami matki, znów stoczyłem się w nałogi i w końcu znalazłem się w areszcie śledczym za kradzieże. To wtedy po zrobieniu badań dowiedziałem się, że jestem nosicielem wirusa HIV, co było skutkiem nadużywania narkotyków. Myślałem, że to kara, a teraz już wiem, że to Boska Opatrzność zadziałała, abym opamiętał się i znów wrócił do Boga.
Będąc na wolności spotkałem dziewczynę z dzieckiem. Zaoferowała mi się i chciała bym podjął walkę o nią i o dziecko. Zdaję sobie sprawę z zagrożenia jakie stwarzam dla ludzi i uciekłem od tej odpowiedzialności.
Z dniem dzisiejszym jestem w więzieniu z wieloletnim wyrokiem do odsiadki. Wszystko co przeczytałem w Pani książce dosłownie powaliło mnie z nóg. Tak wiele zrozumiałem i dopiero teraz zobaczyłem, że to wszystko co mi się przytrafiło to byłem "ja".
Bóg był ze mną, a nie daleko ode mnie. Wiem już czego chcę i jak mam walczyć, a Panią błagam o pomoc i wsparcie duchowe. Chcę ŻYĆ i być świadomym mojego życia i tego, co mi Bóg polecił zrobić. Nie wiem, co jest moim zadaniem, ale wiem że tę szansę otrzymałem właśnie teraz.
Zgłosiłem ochotę podjęcia leczenia odwykowego i znów będę dzwonił do Kościoła, ale o ile inne jest moje podejście do wiary, to wiem tylko ja. Zwracam się z błaganiem o pomoc do Pani i do siebie samego, abym wytrwał w tym, co do tej pory ignorowałem. Chcę być godny Boga, przebaczyć innym i sobie kiedy nadejdzie ta nieunikniona dla nas "chwila". Proszę o odpowiedź. Proszę i dziękuję.
Droga Pani Wando!
Boże chroń Panią! Nie wiem, jak słowami mam Pani dziękować za ulgę jakiej dostępuję. Po zaledwie paru dniach pomocy z Pani strony! Odczuwam ją bardzo. Są chwile, kiedy nadal czuję wewnętrzną walkę i wypieranie moich myśli przez te "cudze". Nie czuję sie jeszcze zupełnie wolna, czuję momenty kryzysu i załamania ale... mam nadzieję, że będzie dobrze. Kochana Pani Wando, co za ulga... Jeszcze raz dziękuję za pomoc. Według zaleceń "walczę" o samą siebie.
Pozdrawiam wszystkich, którzy są z Panią !
Pani Wando,
Z wielkim zainteresowaniem przeczytałam Pani książkę. Muszę przyznać, że dzięki niej zrozumiałam wiele spraw, na które od dawna szukałam odpowiedzi.