108

Temat Tabu


  

Na stronie tej znajdują się wycinki z książki Wandy Prątnickiej 
"Poznaj Prawdę i bądź wolny" 

 

Drogi czytelniku, musisz wiedzieć, że we współczesnych czasach religia i nauka jakby się sprzysięgły, aby życie po śmierci, czy nieśmiertelność uczynić tematem tabu. Nie stało się to oczywiście samo z siebie. Zarządzający Kościołem zauważyli niegdyś, że coraz więcej wiernych się od niego odwraca. Wpadli zatem na pomysł, aby połączyć swe siły ze światem nauki. Od tamtej pory zaczęli kierować uwagę wiernych na to, że teraz nauka zapewnia rozwiązania wszystkich dręczących ludzkość problemów. 

W wyniku tego ludzie przez kilkaset lat błędnie wierzyli w to, że gdy tylko technika osiągnie pewien stopień rozwoju, rozwiąże ona problemy ludzkości. Nauka miała stać się drogą uwolnienia od chorób, biedy i cierpienia. Obecnie wiemy, że nauka oraz technologie same z siebie nie zdołają rozwikłać takich problemów. Można ich bowiem użyć zarówno do dobrych, jak i złych celów. Technika może nam tak naprawdę pomóc tylko wtedy, gdy korzystamy z niej świadomie, mądrze, a przede wszystkim w umiarze. Ludzkość sama musi odnaleźć harmonię i równowagę wewnętrzną. Nie można jej podarować nikomu z zewnątrz (nawet przy użyciu najcudowniejszej technologii). Nie wszyscy ludzie zdają sobie sprawę z tego, że podstawą owej równowagi czy harmonii jest miłość, a tę możemy znaleźć tylko wewnątrz siebie.

Oddanie władzy w ręce nauki spowodowało, że system nauczania został spaczony, co jeszcze bardziej przyczyniło się do pogmatwania ludzkich umysłów. Takie błędne nauczanie spowodowało, że nie bierze się pod uwagę żadnych innych możliwości tłumaczenia świata, jak tylko te materialistyczne. Stąd wydaje się on tak wielu ludziom niezwykle atrakcyjny, efektem czego nie biorą oni pod uwagę innych możliwości. Nie należy tu oczywiście winić samej nauki oraz naukowców. To my sami (każdy dla siebie) wydaliśmy zgodę na to, aby owe fałszywe wizje zawładnęły naszym myśleniem i zdobywały coraz to szersze kręgi wyznawców. Nie zawierają one nic poza tym, co da się zobaczyć, posmakować, dotknąć, usłyszeć, powąchać, zmierzyć, zważyć, kupić, sprzedać. Oto nasze ludzkie dziedzictwo, którym się tak bardzo szczycimy. Nie zdajemy sobie sprawy, że prowadzi ono w ślepy zaułek, o którym dowiadujemy się dopiero po śmierci własnego ciała fizycznego, gdy za późno już jest na jakąkolwiek reakcję. Jest takie przysłowie: "Mądry Polak po szkodzie". Należałoby je zmienić na: "Mądry człowiek po szkodzie", gdyż fenomen ten ma oczywiście wymiar ogólnoświatowy.

Coraz więcej osób stara się jednak wydostać z ciemności, w których jako ludzkość tkwimy od wieków. Ograniczenia świata materialnego w dalszym ciągu krępują większość ludzi, zwłaszcza tych wykształconych, opierają się oni bowiem wyłącznie na ocenie za pomocą pięciu zmysłów. Ma to odniesienie zarówno do poszczególnych ludzi, jak i do całych instytucji. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że przebywają tam sami twardogłowi. Bo jak inaczej nazwać ludzi, którzy nigdy nie poddają w wątpliwość swoich przekonań i systemów wiary? Nie da się przyswoić sobie nowych obserwacji, a co za tym idzie nowej wiedzy oraz pozwolić na to innym, jeżeli nasze umysły są tak bardzo zaślepione niesprawdzającymi się już, przestarzałymi przekonaniami i ideami. To dlatego ludzie poświęcają tak niewiele uwagi swoim korzeniom, tkwiącym głęboko przed chwilą ich fizycznych narodzin i przyszłości, która, drogi czytelniku, rozciąga się daleko poza śmierć ciała fizycznego. Mimo, że mamy tak wielu uczonych, to w kwestiach dotyczących samego życia ślizgamy się jedynie po powierzchni zjawisk. Najczęściej opieramy się wyłącznie na tym, co już wiemy, a to nie pozwala nam uświadomić sobie natury rzeczy znajdujących się poza percepcją pięciu zmysłów. Uczeni szukają np. życia na odległych planetach, gdzie ono oczywiście istnieje, lecz nie potrafią go dostrzec. Stąd pozostają nieświadomi wspaniałych przestrzeni rozciągających się ku najdalszym horyzontom. Ileż przychodzi do mnie listów dotyczących tego tematu. Poszczególni ludzie widzą światy niematerialne lub zauważają pewne anomalia, lecz boją się o tym otwarcie mówić. Piszą: "Pani Wando, ależ pani jest odważna. Zgadzam się z panią, ale sam jestem zbyt słaby, aby coś zmienić w ludzkim pojmowaniu". Czytelnicy moich książek stanowią stosunkowo niewielką grupę. W głębi siebie wierzą w życie po śmierci i akceptują własną nieśmiertelność. 

Tymczasem sceptycy wciąż na nowo wybuchają pogardliwym śmiechem na myśl o życiu po śmierci i z arogancją odrzucają świat, którego nie potrafią dostrzec. Wzruszają ramionami i wolą nie zajmować się tym, co w ich mniemaniu jest odległym i niepewnym echem z innego świata. Zresztą wszelkie wątpliwości prędzej czy później opuszczą i ich. Najpóźniej po śmierci własnego ciała fizycznego dowiedzą się, jak sprawy wyglądają naprawdę. Starsze pokolenie mówi: "Skąd możemy wiedzieć, że to, co pani pisze, jest prawdą? Przecież stamtąd jeszcze nikt nie wrócił...". A jednak bardzo wiele osób stamtąd wróciło, chociażby ci, którzy przeżyli śmierć kliniczną czy długą, głęboką narkozę. Tak czy inaczej, nie da się udowodnić czegoś komuś, kto nie chce wierzyć (i nie powinno się tego próbować).

Inni nie zauważając owych przestrzeni, nieświadomie pozbawiają się swej kosmicznej tożsamości i w konsekwencji zaprzeczają swojej duchowej istocie. Odrzucając to dziedzictwo, zaprzeczają jednocześnie sensowi własnego istnienia.