W książce tej wiele piszę o Bogu. Wiedzy tej towarzyszy też wyższa Wibracja. Pamiętaj, że ego wcale nie chce, żebyś o Bogu czytał i wchodził w kontakt z ową Wibracją, bowiem ego obawia się stracić życie, jeżeli połapiesz się w jego gierkach, w hipnotycznej iluzji, jaką na ciebie nakłada. Może się zatem zdarzyć, że rozzłoszczone czy przerażone ego będzie cię namawiało, abyś przeskakiwał miejsca poświęcone Bogu. Ego działając przez intelekt będzie być może argumentowało, że czytasz ciągłe powtórzenia, że już to wszystko wiesz. Tak, przyznaję, intelektualnie wiesz, ale musisz wznieść się wyżej, do poziomu odczuwania Boga, do łączenia się z ową wyższą Wibracją, a nie tylko czytania o Niej.
Ego nie umrze, lecz będzie musiało przyjąć pozycję współpracownika, podwładnego, a nie pana i władcy. Gdy przejdziesz przez ten etap, wszystkie moje powtórzenia, których bardzo potrzebujesz, będą dla ciebie najsłodszą muzyką, przy której będzie tańczyło twoje serce. Do tego czasu potraktuj lekturę takich miejsc jako wyzwanie. Zawsze możesz wtedy zrobić przerwę, sprowadzić spokój na ego i czytać dalej.
A teraz do rzeczy – jeżeli uważasz, że nie żyjesz w Obfitości, to znajdujesz się pod presją swojego małego ja, zwanego potocznie ego. To ono podpowiada ci, że wszystkiego jest za mało, że o wszystko trzeba walczyć, bo tylko w taki sposób ma ono możliwość utrzymywać cię w szponach iluzji.
Niegdyś, znając naturę Boga, byłeś prawdziwie szczęśliwym człowiekiem. Kochałeś wszystko i wszystkich. To sprawiało, że świadomie utrzymywałeś się w stanie, który my obecnie nazywamy niebem. Było to możliwe, ponieważ doskonale znałeś Zasadę nieskończonego porządku Życia i Przejawienia. Obejmowała Ona życie twoje i każdego tworu, który widziałeś wokół siebie, bowiem wszystkie istniejące rzeczy bądź stworzenia również posiadają życie, takie samo jak ty. Wszystkie stworzenia mają do spełnienia określoną misję. Wszystkie narodziły się w pewnym celu i z konkretnego zamysłu Boga.
Pilnowałeś, aby nie było w tobie cienia wątpliwości. Skoro ufałeś, to nie musiałeś powtarzać swojej modlitwy dwa razy w sprawie jednej intencji. Gdy twoja wiara była prawdziwa, prośba, zwana modlitwą, już w momencie jej wypowiadania stawała się afirmacją. Modląc się o coś, prosiłeś, a afirmując, stwierdzałeś fakt spełnienia pragnienia. Wtedy ty i Bóg, twój Ojciec, stawaliście się jednym. „Kiedy uwierzysz, że otrzymasz, o co prosisz, nie będziesz więcej o to prosić.” Wyrażałeś tylko wdzięczność i stwierdzałeś, że twoja prośba się spełniła. Gdy decydowałeś się spełniać wolę Boga, gdy prosiłeś, aby cię przyjął, pozostawało ci tylko rzec „Ja i Ojciec jesteśmy Jedno”. Moc, jaką posiadałeś, sprawiała, że postępowałeś zgodnie z Wolą Kosmicznego Ducha.
Niegdyś pamiętałeś, Kim Byłeś w Istocie, a obecnie nie masz tej świadomości wcale albo przypominasz sobie o tym tylko od czasu do czasu. Wtedy wiedziałeś, że wprawdzie żyłeś na ziemi i byłeś na niej człowiekiem, dzieckiem Boga posiadającym zewnętrzne ciało, ale nadal postrzegałeś siebie jako boską duszę, która przyszła tu tylko po to, by doświadczać, Kim Jest w Istocie. Gdy o tym pamiętałeś, twoim ciałem kierowała dusza. Gdybyś o tym zapomniał, to rządy nad twoim ciałem przejąłby rozum, który mógł zwieść cię na manowce. W jaki sposób się to odbywa, zobaczysz w kolejnych rozdziałach.
Gdybyś wtedy uznał, że jesteś tylko zewnętrznym ciałem (jak myśli obecnie większość ludzi), opierałbyś się wyłącznie na podpowiedziach rozumu i stworzyłbyś ego. Do tego nie chciałeś dopuścić. Pamiętając o swym związku z Bogiem, nie dawałeś się zwieść zewnętrznym zmysłom. Pamięć, że przede wszystkim byłeś duszą, która przyszła na świat, aby doświadczać, była w tobie trwale obecna. To chroniło cię przed popadaniem w iluzję.
Nie poddawałeś się, by polegać na tym, co niższe, bowiem w twojej świadomości królowała wiedza, że w świecie istnieje Wyższe, Duchowe Prawo twojej własnej Wewnętrznej Istoty. Przestrzegałeś tego prawa z całym oddaniem i stanowczością, a swoje serce, umysł i duszę otwierałeś szeroko dla Ducha, czyli Wyższego Ja, który był twoim nauczycielem i doradcą. Nie odbywało się to nigdy na zewnątrz ciebie, bo Bóg, twój Ojciec, uczył cię w głębi twego serca. Postępując w taki sposób, wciąż od nowa przemieniałeś świadomość ludzką w boską.
Drogi czytelniku, chciałabym, abyś to bardzo dokładnie zrozumiał. Takie wspaniałe życie było możliwe tylko dzięki temu, że nigdy nie dopuszczałeś do siebie myśli, że kiedykolwiek mógłbyś zostać odseparowany od Boga. Wiedziałeś i stale byłeś tego całkowicie pewien, że Bóg jest wszechobecny. A zatem obecny wszędzie, również tu, na ziemi, a nie tylko gdzieś tam daleko, siedzący na chmurce. Wiedziałeś również, że mimo pobytu na ziemi, nadal znajdowałeś się w Jego Niebieskim Królestwie, nigdy nie szukałeś Go zatem na zewnątrz siebie. Całym sobą czułeś, że On przebywa się w głębi twojego serca.
Ufałeś całą istotą w to, że Bóg jest twoim sprawiedliwym i kochającym Ojcem. Mogłeś zatem przebywać w Nim i z Nim zawsze, nie tylko wtedy, kiedy tego zapragnąłeś lub sobie o Nim przypomniałeś. Wszystkie swoje sprawy oddawałeś w Jego ręce.
Wiedziałeś bowiem, że moc Boga, pomimo że każdy człowiek jest Nią obdarzony od początku swojego istnienia, przejawiała się w tobie wyłącznie wtedy, kiedy zarówno twoja dusza, jak i rozum, były Mu posłuszne. A kiedy rozum posłuszny jest duszy, to umysł się rozwija, rozrasta i kroczy ku coraz wyższym poziomom, nie tylko dla użytku własnego, ale i dla dobra wszelkiego życia. Gdybyś wtedy, w Świetlanej Cywilizacji, zdał się na kierownictwo rozumu (jak robi to większość współczesnych nam ludzi), to byłbyś zdany wyłącznie na własne siły i utraciłbyś moc Boga, twojego kochanego Ojca.
Gdybyś dzisiaj na powrót pozwalał Duchowi przejawiać się przez siebie, doświadczałbyś namacalnie, że Bóg jest Źródłem Wszystkiego, co istnieje. Podczas wykonywania jakiejkolwiek pracy wiedziałbyś wtenczas, że działa przez ciebie Boska Moc i Inteligencja, a ty jesteś jedynie kanałem dla Jej przepływu, dla Jej działalności.
Biorąc wszystko w swoje ręce, pozbywasz się Mocy i Pomocy Boga. Zamiast otworzyć się na to, by dostawać wszystko gotowe, jak niegdyś, żyjesz w iluzji, że jesteś zmuszony zdobywać to w mozole ciężkiej pracy. Już nie zdajesz sobie sprawy z tego, że biorąc sprawy w swoje ręce poddajesz się sprytnej iluzji ego, które ci wmawia, że to ono jest twórcą wszystkiego, co posiadasz. Nie masz wtenczas szansy zrozumieć, że tak naprawdę do ego nie należy nic, nawet twoje ciało. Jest ono w pełni własnością Boga, bo twoje zewnętrzne, małe ja, czyli ego, nie jest z własnej siły w stanie nawet kiwnąć małym palcem. Bez Niego nie zrobiłbyś najmniejszego kroku.
Przebywając pod wpływem iluzji ego, wydaje ci się, że możesz żyć bez Boga. Aby zdobyć nad tobą przewagę, wmawia ci ono, że wszystkiego jest za mało, że nie wystarczy dla wszystkich. Twoje życie zmienia się wtedy w ciągłą walkę. Uważasz bowiem, idąc za sugestią ego, że gdybyś nie walczył, nie otrzymałbyś tego, czego pragniesz. Oczywiście możesz tak postępować, ponieważ Bóg dał ci wolną wolę i możesz z niej korzystać w dowolny sposób. Jednak zdając się na fizyczny umysł (ego), twoje życie zamienia się w istne piekło.
(...)