Drogi czytelniku, czy wiesz, Kim Jesteś w istocie? Czy uzmysławiasz to sobie nieustannie, wciąż od nowa, każdego dnia, w każdej chwili, w każdej sytuacji? Jeżeli tego nie robisz, to bezwiednie identyfikujesz się ze swoim ciałem fizycznym. Tym samym gubisz prawdę o sobie i nie wiesz, kim tak naprawdę jesteś. Nie masz świadomości tego, że żyjesz z Bogiem i w Bogu, lecz nie potrafisz odnaleźć własnej istoty, własnej natury. A twoja natura to niewyobrażalne bogactwo, które nosisz w głębi siebie, z którego nie korzystasz. To sprawia, że tak naprawdę jesteś żebrakiem, nawet jeśli opływasz we wszelkie materialne dostatki.
W świecie zewnętrznym rozglądasz się za ochłapami przyjemności, spełnienia, potwierdzenia swoich racji, szukasz bezpieczeństwa lub miłości. Tymczasem we własnym wnętrzu nosisz skarb, który zawiera w sobie nie tylko to wszystko, co wymieniłam, lecz jest nieskończenie cenniejszy niż wszystko to, co zewnętrzny świat miałby ci kiedykolwiek do zaoferowania. Zupełnie nie chodzi o to, żebyś zrezygnował ze świata materialnego, ale żeby żyło ci się w nim lepiej. Nie czując więzi z samym sobą, nosisz w umyśle złudzenie separacji. Ona oddziela cię od samego siebie i otaczającego cię świata i postrzegasz wtedy siebie – najczęściej nieświadomie – jako odrębną istotę.
Drogi czytelniku, gdy tylko uzmysłowisz sobie, że ów wspaniały skarb nosisz w swoim wnętrzu, przestaniesz go szukać na zewnątrz. Będziesz wiedział, że boska iskra, chociaż na tę chwilę przed tobą ukryta, nadal w tobie istnieje (jak również w każdym innym człowieku), gdyż raz zaszczepiona zostaje w nim na zawsze. Można śmiało powiedzieć, że wraz z odkryciem tego, Kim Jesteś w Istocie, nastąpi koniec twojego cierpienia. Dokona się to przez odnalezienie twojej własnej natury, która wymyka się wszelkim nazwom i formom.
Twoja Jaźń, twoje Wyższe Ja, wie, jakie masz potrzeby, i bardzo chce je zaspokoić. Niestety Jego wspaniała pomoc nijak nie może do ciebie dotrzeć. Czeka jakby zawieszona w powietrzu. Winę, a raczej odpowiedzialność za to ponosisz ty sam, bowiem zdałeś się na swoją osobowość, przez co brakuje ci pełnej świadomości. Jesteś w potrzebie, czekasz na pomoc, niecierpliwisz się, gdy jej nie dostajesz, lecz nie uświadamiasz sobie, że to twoja osobowość nie tyko uparcie unika kontaktu z twoim Wyższym Ja, lecz że ci go całkowicie uniemożliwia. Taki jest los większości. Gdy człowiek unika zagłębiania się w sobie, brakuje mu świadomości wewnętrznych procesów i w konsekwencji nie potrafi nawiązać kontaktu z boskim Ja. Bez tej łączności błądzi po omacku i nie jest w stanie dostrzec, co jest właściwe, a co nie. Wpada w błędne koło.
Jak widzisz, nawiązanie łączności z Bogiem poprzez swoje Wyższe Ja jest kwestią wymagającą podjęcia decyzji z własnej, nieprzymuszonej woli. Bóg dał każdemu wolną wolę i nikt nie ma prawa jej naruszać nawet wtedy, gdyby wydawało się, że pomagający działa w imię tak zwanego „dobra drugiego człowieka”. Trzeba zatem uznać, że każdy człowiek jest wolny w swym wyborze i ma prawo robić, co chce. To daje wszystkim z nas wielką władzę, ale i wielką za siebie odpowiedzialność. A zatem każdy człowiek sam z siebie i sam dla siebie musi zdecydować o nawiązaniu tej łączności, nikt nie uczyni tego za niego. Przede wszystkim musi uzmysłowić sobie, że posiada „Wyższe, boskie Ja”. Jest ono o wiele potężniejsze, niż myślisz, i może dla ciebie uczynić dosłownie wszystko, o co tylko Je poprosisz.
Zanim zaczniesz komunikować się z Wyższym, boskim Ja, musisz wpierw przyzwyczajać się przez jakiś czas do myśli, że w ogóle ta komunikacja jest możliwa. Takie przygotowanie potrzebne jest do tego, by do tej komunikacji włączyła się również twoja osobowość, inaczej będzie ją wciąż na różne sposoby bojkotowała. Dopiero gdy już w pełni oswoisz się z tą ideą, możesz zacząć się z Nim kontaktować. Komunikacja taka to zwykła, szczera, intymna rozmowa, zwana modlitwą. Zacznij rozmawiać z Wyższym Ja, tak jak rozmawia dziecko ze swoim rodzicem. Możesz Go poprosić o wszystko, co tylko zechcesz, ale musisz prosić tak, jak ufne dziecko prosi swojego ukochanego ojca. Ono wie całym sobą, że o cokolwiek poprosi, to na pewno to dostanie, bo dotąd jego Ojciec nigdy nie odmówił jakikolwiek jego prośbie.
Przypomnij sobie, drogi czytelniku, ten odległy czas, gdy żyłeś z całą Naturą w harmonii. Wszystko wokoło ci wtedy służyło, gdyż ty również służyłeś Jej. W takiej sytuacji wszystkiego było w bród i nigdy niczego ci nie brakowało. Nigdy nie przyszło ci do głowy, aby się czymkolwiek zamartwiać – tym, co będziesz jeść z rodziną lub w co się ubierzesz, gdzie będziesz mieszkać lub że nie dostaniesz czegoś, co zapragnąłeś mieć. Doskonale wiedziałeś, że Bóg, twój Ojciec, zadba o wszelkie rzeczy niezbędne do życia. Co więcej, da ci ich wielokrotność względem ilości, jakiej naprawdę potrzebowałeś.