108

Wstęp


 

Na stronie tej znajdują się wycinki z książki Wandy Prątnickiej 
"Kołowrót Życia, tom 1" 

 

Kochany czytelniku, trzymasz w swych rękach moją kolejną książkę. Stanowi ona odrębną całość, a jednocześnie jest kontynuacją i rozszerzeniem mojej poprzedniej książki Opętani przez duchy - Egzorcyzmy w XXI stuleciu, która wbrew oczekiwaniom wszystkich sceptyków odniosła ogromny sukces. I nie mówię tu tylko o tym, że krótko po jej wydaniu stała się bestsellerem, zarówno w Polsce, jak i w wielu krajach świata, ale przede wszystkim o tym, że wiedza w niej zawarta bardzo wpłynęła na poprawę życia tych, których nazywamy żyjącymi i tych, których nazywamy umarłymi. Jeżeli nie czytałeś mojej pierwszej książki stanowczo zalecam, abyś zaczął właśnie od niej, gdyż bardzo wiele zagadnień omawianych tutaj jest pogłębieniem podstaw, jakie tam przedstawiałam. 

Poprzednia książka miała za zadanie podnieść świadomość ludzi, uzmysłowić im, że to, co potocznie nazywamy śmiercią, jest tylko porzuceniem ciała jak zużytego ubrania i wskazać na licznych przykładach, do czego prowadzi brak takiej podstawowej wiedzy. O tym, że duchy zmarłych istnieją, wie niemal każde dziecko, ale ja chciałam pokazać jak tragiczne w skutkach są powiązania pomiędzy światem astralnym a światem fizycznym, szczególnie gdy podchodzimy do własnego życia w sposób niefrasobliwy.

Moje zamierzenie spełniło się, gdyż uświadomiło czytelnikom sprawy, które do tej pory były dla nich nieznane, a to z kolei zmieniło życie setkom, a nawet tysiącom rodzin. Czy znaczy to, że odkryłam coś nowego? Oczywiście nie, ta wiedza znana była od tysięcy lat, na długo przed przyjściem na świat Jezusa, ale różne koleje losu kościoła, a przede wszystkim czasy inkwizycji, do końca wymazały nam ją z pamięci. Jednocześnie, tak bardzo napełniło nas one strachem przed nawiedzeniem, opętaniem, że obecnie nawet nie ośmielimy się pomyśleć, wziąć pod rozwagę, że to, co nas spotyka może być spowodowane przez wpływ duchów. Dlaczego? Bo podświadomie pamiętamy, że za samo tylko posądzenie, że jest się nawiedzonym, opętanym czy inaczej mówiąc, pod wpływem szatana, było się palonym na stosie, topionym z kamieniem u szyi, łamanym kołem lub skazywanym na wiele innych katorg. Wystarczyło, że taki straszny los spotkał kogoś z naszej rodziny, bliskich czy dalszych znajomych, a strach i zabobon zrobił resztę. Ów strach i zabobon trzyma nas jak pętla za gardło do dnia dzisiejszego i dlatego podświadomie wolimy zrzucać odpowiedzialność za nasze dolegliwości na wszystkie inne źródła, aby tylko nie zostać posądzonym o nawiedzenie. Dotyczy to całej populacji ludzkiej, a nie tylko jej świeckiej części. Mówi się o inkwizycji jako o polowaniu na czarownice i tym samym spłyca cały problem, ale przecież przez trzysta pięćdziesiąt lat również całe duchowieństwo miało zakaz odprawiania egzorcyzmów, a nawiedzonego księdza, czy zakonnicę spotykał taki sam los, a przecież nie byli oni "czarownicami". 

Rytuał egzorcyzmowania przywrócił, około sto trzydzieści (!) lat temu, papież Leon XIII, kiedy to osobiście został nawiedzony przez duchy. Nie mógł on oczywiście powiedzieć księżom prawdy, że opętał go duch człowieka, który nie odszedł po swojej śmierci za "kurtynę śmierci", bo zburzyłby tym samym leżący u podstaw kościoła dogmat. Powiedział zatem, że został opętany przez szatana. 

Nawet obecnie, wielu ludzi myśli, że szatan to istota o wielkiej sile działania, a przecież w sanskrycie słowo "szatan" nie oznacza nic innego, jak "ograniczenie". Gdy Jezus powiedział "idź precz szatanie" oznaczało to "idź precz ograniczenie". 

Śmiało mogę powiedzieć, że dzięki mojej poprzedniej książce Opętani przez duchy zaczęto uczyć księży na egzorcystów, a ludzie, którzy ją przeczytali, po śmierci bez lęku odchodzą na drugą stronę kurtyny...

Odniosła ona zatem niebywały sukces, który przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Dziękuję ci za to, Boże! Wielu intelektualistów uważa, że wiara w duchy to jakieś stare dzieje i lepiej do nich nie wracać, gdyż teraz nastał czas nauki, która z tym "zjawiskiem" na pewno sobie poradzi. Jednakże dzielą ten pogląd tak długo, dopóki nie dotyczy to ich samych lub kogoś z najbliższego otoczenia i gdy wszystkie inne środki zaradcze zostaną już wyczerpane. Proszą wtedy o pomoc i nie mogą się nadziwić, że była ona skuteczna. "Jak to?" - mówią - "to moja zmarła mama, (babcia, tata, kolega itp.) jest przyczyną tego, że teraz moje dziecko cierpi? Jak to możliwe, przecież była takim dobrym człowiekiem?". Wtedy to, następuje długi, żmudny proces poznawania rzeczywistości, takiej jaka istnieje naprawdę, a nie jaka wydaje nam się być. 

W niniejszej książce, drogi czytelniku, chciałabym ci pokazać Życie z szerszej perspektywy i poprowadzić cię przez wszystkie jego etapy. Na tle tej wiedzy, zobaczysz je w innym świetle i uwolnisz się od wszystkich jego pozorów, od iluzji, którą do tej pory, za życie uważałeś. Wszystko to, gdzieś na głębszych poziomach swojej Istoty, już wiesz, moją rolą jest, więc wyłącznie, aby ci tylko to, o czym już wiesz, przypomnieć. To, co przeczytasz w tej książce jest dla każdego z nas rzeczą najważniejszą pod słońcem, bo od tej podstawowej wiedzy, czy niewiedzy co do tego, Kim Jesteś, jak się na tej planecie znalazłeś i jaki miałeś na to wpływ zależy jakość naszego codziennego bytu na ziemi, jak i po jej opuszczeniu.

Jeżeli myślisz, że nie miałeś żadnego wpływu na to, że się tutaj pojawiłeś, to będziesz się teraz czuł zniewolony, a wszystko, co będziesz robił będzie obarczone niechęcią albo odczuwane jako wielki ciężar. Jeżeli jednak miałeś na to wpływ, to myślę, że chciałbyś się dowiedzieć - jaki, gdyż da ci to poczucie swobody, lekkości i spowoduje diametralną zmianę w twojej ziemskiej wędrówce. Bardzo istotne jest to, że ta wiedza lub jej brak, ma ogromy wpływ nie tylko na twoje życie doczesne, ale także na to, co się z tobą będzie działo po fizycznej śmierci. Z mojej kilkudziesięcioletniej praktyki opartej na kilkudziesięciu tysiącach przypadków ludzi, którzy zwrócili się do mnie z prośbą o pomoc, z całą pewnością wiem, że takich informacji mamy zdecydowanie za mało. Skutki tego są w większości przypadków opłakane. 

Nie mówię tu o skrajnych przypadkach, które opisałam w swojej poprzedniej książce Opętani przez duchy, ale o ludziach, którzy wprawdzie nie wpadli jeszcze w ekstremum, ale których życie jest również bardzo ciężkie, czy chodzi tu o pojedynczego człowieka, całą rodzinę, czy też środowisko. W księgarniach mamy tysiące książek o przeróżnych tematach. Uczą nas, jak młode kobiety mają rodzić, jak wychowywać dzieci, jaką wybrać dla nich szkołę, jak urządzić mieszkanie, co powinniśmy jeść, żeby dożyć "iluś tam lat", w co się ubierać. itp. Mamy też wiele książek mówiących o zbawieniu duszy, ale jakże mało jest pozycji, które poruszają tematy dotyczące nas wszystkich bez wyjątku, a mianowicie o "śmierci" i tym, co się z nami po niej dzieje. Piszę "śmierci", ponieważ do tej pory zwykliśmy w taki sposób nazywać to, co dzieje się z nieboszczykiem, gdy jego ciało nie daje już znaku życia. Pomijam fakt, że po tak zwanej "śmierci", ów "nieboszczyk" nie był nigdy bardziej aktywny, jak właśnie w tej chwili. Nie chcę pisać o ciele fizycznym, które w chwili śmierci zdejmujemy, jak zużyte, już do niczego nie potrzebne nam, ubranie, lecz o nas, o właściwym człowieku, który nadal istnieje. Czytelnicy, którzy zapoznali się z moją książką Opętani przez duchy - Egzorcyzmy w XXI stuleciu, już w części zaznajomili się z tym tematem. Obecnie chciałabym nie tyle mówić o duchach w ogóle, ale o tym, co się dzieje, gdy my sami albo nasi najbliżsi stajemy się duchami.

Pisząc tę książkę nie staram się oczywiście nikogo przekonywać, ani też odciągać od jego religii. Wręcz przeciwnie, próbuję ci drogi czytelniku, ją wyjaśnić odkrywając głębsze znaczenie twojego istnienia, którego być może nigdy nie byłbyś świadomy. Chciałabym pomóc ci zrozumieć własną religię, abyś mógł żyć według niej lepiej niż przedtem, a w wielu przypadkach, przywrócić utraconą wiarę, lecz teraz na poziomie wyższym i z szerszym horyzontem. 

Nie chcę oczywiście nikomu narzucać przekazywanej tutaj wiedzy, gdyż każdy z nas ma prawo do wolnego wyboru własnej drogi i postępowania. Staram się jedynie wskazywać ścieżkę dogodną i prostą, wypróbowaną przez wielu i dającą prawdziwe zadowolenie. Co z tą wiedzą, drogi czytelniku, zrobisz i czy wyciągniesz z tego dla siebie jakąś naukę, zależy od twojej decyzji. Niechaj podpowie ci tutaj własne serce. Możesz oczywiście nic nie robić i nadal trwać w niewiedzy, robiłeś to przecież już od tak długiego czasu. Dla Boga i dla Wszechświata to, co zdecydujesz i zrobisz, nie uczyni większej różnicy. Jednak zmiana dokonana na podstawach tu zawartych może być bardzo pomocna i odczuwalna, zarówno dla ciebie samego, jak i twojego otoczenia.