Articles

Uwaga! Duchy kłamią!


 

Wiadomości Dnia, 22-23 listopad 1997

 

Rozmowa z Wanda Prątnicką, egzorcystka z Przywidza 

 

Podaje się pani za egzorcystkę. Czym się pani zajmuje?

Oczyszczam ludzi z duchów i złych energii, które ich opanowały, zawładnęły nimi.

 

Czy pani predyspozycje są wrodzone, czy tez można się tego nauczyć?

Jestem egzorcystka od dwudziestu lat, ale uczę się ciągle, teraz na przykład nadal studiuję. Właściwie uczę się tego, odkąd sięgnę pamięcią.

 

W jaki sposób została pani egzorcystką?

Kiedy potrzebowałam pomocy dla kogoś bliskiego i nie znalazłam nikogo, kto mógłby mi pomóc. Pomogłam jednej osobie, później drugiej, następnie koleżance tej osoby. Teraz jestem zapraszana na rożne kongresy, festiwale.

 

Pani profesja znana jest głównie z horrorów. Czy pani klienci, podobnie jak bohaterzy filmów, podczas egzorcyzmów miotają się, obijają o ściany, wyją?

Nie, u mnie wygląda to trochę inaczej. Gdybym miała opętanego przy sobie, zapewne wyglądałoby to właśnie w ten sposób. Ponieważ jednak robię te rzeczy na odległość, wiec odbywa się to spokojniej.

Na pani ulotce reklamowej czytamy, że wpływu duchów lub złych energii możemy oczekiwać nawet w przypadku hipochondrii, otyłości, alkoholizmu lub alergii... 

 

Czy to znaczy, że będąc alergikiem, jestem według pani pod wpływem złych energii lub duchów?

Nie każda alergia oznacza, że jest się pod takim wpływem. Chodzi gównie o alergie na metale. Jeśli to jest ten typ uczulenia, to mam stuprocentową pewność, że wywołują ją duchy. Podobnie bywa z ciężkimi substancjami chemicznymi, ale nie dotyczy to alergii na pyłki, na kwiaty. Pan akurat jest czysty, nie jest pan pod wpływem żadnego ducha, i bardzo dobrze.

 

Jak pani sprawdza, czy ktoś jest pod wpływem tych złych energii bądź duchów?

Ja to po prostu wiem, czuję to. Wystarczy, że jestem obok, czuję to całą swoją osobą, duchy boją się mnie i od razu mnie atakują. Czasami jednak wspomagam się wahadełkiem, wówczas, gdy wokół jest pełno ludzi, jest głośno, gwar, harmider.

 

Co to znaczy, że duchy panią atakują?

Czuję ich obecność, ich chłód, szczypanie, nawet duszenie, Bóg wie, jakie jeszcze działania, najróżniejsze.

 

Pani egzorcyzmuje na odległość?

Duch to energia. Ja ufam swojej energii i za jej pomocą te duchy przeprowadzam do innego wymiaru, tam, gdzie powinny znaleźć się zaraz po śmierci. Po prostu pomagam im dostać się tam, gdzie jest ich miejsce.

 

Jak zachowują się oczyszczani przez panią ludzie, czy bywają niebezpieczni?

Nie. Każdy odczuwa to po prostu jak wielką ulgę, jakby spadł mu z pleców wielki ciężar. Z kolei rodzina takiego człowieka czuje, jakby ktoś przyszedł z wielkim odkurzaczem i wyssał im z domu te złe energie. Oczyszczam bowiem jednocześnie całe środowisko, dom. Inni natomiast odbierają, jakby pojawiła się w domu jakaś dobra energia, coś miłego i ciepłego, i zniknęło to, z czym dotychczas nie dawali sobie rady. Każdy odczuwa to miło i spokojnie. Miałam może ze dwa, trzy przypadki bardzo ciężkie, kiedy rzeczywiście dochodziło do scen jak ze znanych z filmów.

 

A zdarza się, że osoba opuszczona przez złe energie, ponownie zostaje przez nie nawiedzona?

Tak, ale z reguły nie częściej niż jeszcze raz. Zazwyczaj nie dochodzi już do trzeciego, czwartego razu. Kiedy człowiek zobaczy, jak dobrze jest być samemu, nie pozwala już później ponownie wniknąć w siebie duchom.

 

Czyli to jest już uzależnione od samego człowieka?

Tak. Wszystko jest uzależnione od człowieka. Jeżeli ktoś nie chce, by duch go opanował to do tego nie dojdzie.

 

Czy często spotyka się pani z przypadkami opętania?

O Boże, jest ich multum. Bywa często, że ktoś choruje na raka, a okazuje się, że to była choroba kogoś zmarłego, czyj duch opanował tę osobę. Wówczas zdarza się, że po usunięciu ducha, mija i choroba. Trudnymi przypadkami są, gdy ktoś z rodziny na przykład dziadek zostaje we wnuku czy we wnuczce. Wtedy to dziecko może być autystyczne albo chore psychicznie. Jedno dziecko autystyczne, gdy zabrałam ducha dziadka, zaczęło nagle czytać, pisać, rozmawiać, wykonywać wszystkie normalne czynności, co dla medycyny jest cudem. Inny przypadek to dwudziestopięcioletnia dziewczyna, która nie umiała chodzić ani mówić, nie czytała ani nie pisała, nie chodziła ani sama nie siadała, a nawet załatwiała się do łóżka, po zabraniu z niej ducha dziadka, zaczyna uczyć się na nowo życia, zupełnie jak niemowlę. Codziennie mam jakiś sukces, takich przypadków jest naprawdę wiele.

 

Czy pani musi zobaczyć taką osobę, czy wystarczy pani jej zdjęcie?

Wystarczą mi jej dane: imię, nazwisko, data urodzenia i adres pobytu.

 

I to naprawdę wystarczy?

Na tej samej podstawie mogę określić czy ten ktoś jest chory, czy zdrowy. Mam klientów ze Stanów Zjednoczonych, z Australii, z całego świata. Bez względu na to czy ktoś siedzi ze mną przy tym samym stoliku, czy też jest na drugim kontynencie, to stopień trudności jest ten sam.

 

W jakim wieku są najczęściej pani klienci?

W każdym. Na pewno nie przyjdzie do mnie pięciolatek, tylko jego rodzice. Mam bowiem pod opieką nawet dzieci. Dzieci dopiero w miarę dorastania łapią duchy. Są jednak i takie dzieci, które są opętywane przez duchy już przy narodzinach. Są i starzy ludzie, wiek nie odgrywa tu roli.

 

A czy można stwierdzić, że bardziej podatne są kobiety czy mężczyźni?

Płeć nie odgrywa żadnej roli. Może mężczyźni bardziej się wstydzą i częściej twierdzą, że w to nie wierzą. Przychodzą jednak żony i sprawdzają mężów. Okazuje się zresztą, że jeśli któreś z rodziców jest nawiedzone, to i drugie bywa, a i dzieci trzeba sprawdzić. Często bywa, że wszyscy są pod wpływem duchów.

 

Czy bywa tak, że nawiedzenie jest korzystne dla człowieka, że dany duch opiekuje się nim, pomaga mu, jest dla niego dobry?

Nie mylmy pojęć. Duchem opiekuńczym może być i człowiek, który przeszedł do innego wymiaru, jest wysoko uduchowiony i może stamtąd pomagać człowiekowi. Ja natomiast oczyszczam ludzi z duchów, które nie przeszły do tego właśnie wymiaru, tylko uwięziły się w człowieku. One są jak ptaki w klatce, nie pomagają ludziom, są jakby ich pasożytami, czerpią ich energie, osłabiają ich decyzyjność, ubezwłasnowolniają ich. Przekazują im nawet choroby, na które umarły jako ludzie.

 

A czy zdarza się, że ktoś jest opętany jednocześnie przez więcej duchów?

Może to być jeden duch, a mogą ich być nawet setki.

 

Aż setki?

Tak. I bywa, że jeden duch nie wie niczego o drugim, a opętany wie tylko, że coś jest z nim nie w porządku, nie musi przecież zdawać sobie z tego sprawy. Bywa też, że wszystkie lub prawie wszystkie duchy wiedza, o sobie. Zdarza się nawet, że w danym człowieku jeden z duchów wodzi prym nad pozostałymi, tak jak to bywa z ludźmi, tworzą się takie małe bandy. Wtedy jest jeszcze gorzej bo człowiek ma przeciwko sobie zorganizowaną grupę.

 

Czy pani kontaktuje się z tymi duchami, próbuje się z nimi porozumiewać?

Często muszę to robić, gdy dany duch nie chce odejść, ale to nie jest na zasadzie stolików spirytystycznych, a za pośrednictwem jasnowidzenia lub jasnosłyszenia. Zadaję mu pytanie, uzyskuję od niego odpowiedź. Pytanie musi być postawione jednoznacznie, bo duchy są bardzo przewrotne. Tak jak ludzie, są wśród nich i zbrodniarze, i tacy, którzy kreują się na świętych, którzy siedzieliby tylko w kościele. Są bardzo przebiegłe i mają nad nami przewagę, bo czytają nasze myśli. Muszę mieć na tyle wytrenowaną świadomość, by nie dać się im oszukać.

 

Duchy kłamią?

Widać to choćby na przykładzie seansów spirytystycznych. Przy ilu stolikach jednocześnie może pojawić się jakaś sławna postać? A przecież tak się zdarza. Tymczasem wiemy, że ci znaczniejsi, bardziej uduchowieni ludzie nie zostają po śmierci duchami błądzącymi. Idą na wyższe poziomy. Gdy ktoś chce przywołać takiego ducha, to trudno mu obniżyć swoje wibracje, wrócić i z każdym się kontaktować. Duch, który się pojawia, słyszy myśli ludzi przy stoliku i odpowiada, co tylko chce, podaje się, za kogo chce.

 

Czy dużo jest duchów błądzących?

U nas nie ma takich statystyk. Za granicą natomiast je robiono i wynika z nich, że mniej więcej co dwunasty człowiek jest opętany. Mówię mniej więcej, bo w patologicznych środowiskach dotyczy to prawie każdego. W jednym człowieku może być jeden duch, w innym sto. Mnie najczęściej trafiają się ludzie z trzema, pięcioma duchami, dziesięcioma. Mam tu panią, przy której nazwisku wpisałam kilkadziesiąt duchów. Sporo jest też duchów w szpitalach, kościołach, na cmentarzach.


Aut.: Kajus Augustyniak