Gazeta Olsztyńska, Wiosna 2005
W końcu lat 90. zaczęły odbywać się w Polsce duże targi ezoteryczne - nigdy wcześniej nie organizowane z taką pewnego rodzaju powagą i takim rozmachem. Mówiono, że to efekt zmian w kulturze, że to przełom, nowy wiek, new age...
Od początku lat 90. pojawiało się mnóstwo pism, adresowanych do osób zainteresowanych paranauką. Targi odwiedzali uczeni i nieuczeni, wierzący i niewierzący. Ludzie, którzy wiedzą o istnieniu białej i czarnej magii.
Kilka lat temu podczas ezoterycznych targów w Olsztynie poznałam Wandę Prątnicką z Przywidza koło Gdańska. Dziś często widzę ją w telewizji, gdy wypowiada się jako "egzorcystka świecka" - co oczywiście sugeruje, że są też egzorcyści kościelni. Dobrze zapamiętałam tamto spotkanie.
Zimny dreszcz
Pamiętam Wandę Prątnicką taką, jaką i teraz widzę na ekranie telewizora. Długowłosa kobieta bez makijażu. Duże oczy. Uważne, ale też łagodne spojrzenie. Lekki uśmiech - jakby wiedziała więcej, niż się chce powiedzieć. Wtedy, w Olsztynie, spokojnie siedziała przy małym stoliku z białą kartką i długopisem. Żadnych dodatkowych akcesoriów, scenografii, zwyczajny strój - dżinsy, luźna bluzka.
Wiedziałam, że zajmuje się egzorcyzmami, które bliżej poznała w Kanadzie, że występowała w amerykańskiej telewizji, napisała książkę, studiuje parapsychologię.
Siadłam przy jej stoliku.
- Czuje pani czasami zimny dreszcz, niewidoczne spojrzenie kogoś, kto stoi za plecami? - spytała tak naturalnie, jak pyta się o godzinę. - To on. Duch. Wiele duchów krąży wokół nas. Wystarczy trochę odpowiedniego nastroju, by poczuć rodzaj niepokoju o to, że ktoś niewidoczny jest obok.
- A pani widzi te duchy? - spytałam.
- Tak.
- A ten duch, co może pojawia się obok mnie, to co? Chce we mnie wniknąć, opętać, czy jak? - pytałam zaintrygowana.
Wanda Prątnicka w odpowiedzi napisała coś na kartce, trzymała nad nią wahadełko, milczała. Potem spojrzała na mnie.
- Czuje pani duchy, ale nic pani nie zrobią. Ta osoba nie odeszła na tamtą stronę - powiedziała, pokazując mi na kartce kto nawet teraz jest blisko mnie. - Ale pani jest wolna.
Potem podała mi kilka szczegółów związanych z "tą osobą", a ja poczułam zimno jak w piwnicy, do której bałam się schodzić jako dziecko, bo miałam wrażenie, że ktoś na mnie chucha mrozem.
Jeśli opęta
Wanda Prątnicka opowiedziała mi, że bardzo często odwiedzają ją wdowy. Twierdziła, że gdyby żona naprawdę zobaczyła swego nieżyjącego męża, chyba by zmarła z przerażenia.
- Ludzie z ciała i kości nie są dla duchów zmarłych osób domem po śmierci.
Duchy powinny odejść na tamtą stronę - mówiła.
- Nie zawsze chcą? - chciałam wiedzieć.
Egzorcystka wyjaśniała mi, że niektóre duchy zostają świadomie i oszukują w spotkaniu z egozorcystą, że żyją, mówią, że wcale nie umarli, że mają żonę, wychowują dzieci. Niektóre szantażują. Mówią, że zostawią opętaną osobę w spokoju, jak załatwią to czy tamto. Mają swoje porachunki, bywają okrutne. Człowiek z obcym duchem jest męczący dla otoczenia.
Dlatego często leczy neurozy, bierze tabletki uspokajające albo wpada w alkoholizm czy narkomanię. Cierpi. Niekiedy czuje, że ma rozdwojenie jaźni. Duch obcego uaktywnia się w upatrzonym człowieku, gdy ten jest w depresji, gdy zżera go jakaś choroba, tęsknota, żal. Wtedy łatwo duchowi się przebić do takiego człowieka i go opętać.
Trzeba być zatem silnym. Nie pozwolić duchowi, by wniknął... I nie trzeba się bać.
Dlaczego nie chcą odejść
Nie odchodzą na tamten świat duchy osób widzących w ciągu życia swoją śmierć jako obrzydliwy proces rozpadu szczątków, a do tego robaki i grobowy chłód. Nie odchodzą też osoby, które za życia nabroiły i boją się kary po śmierci. Nie odchodzą też ci, którzy nie godzą się ze swoją śmiercią i chcą żyć dalej - wtedy błądzą.
Ludzi dostrzegają duchy jak świetliste punkciki, niekiedy upatrują sobie kogoś, czekają w mroku, nie czując upływu czasu, ani przestrzeni.
Na tamten świat odchodzą osoby pogodzone ze śmiercią, głęboko wierzące w życie po tamtej stronie. Duchy tych osób podążają za tą myślą szybko i lekko jak ona sama. Odchodzą świetlistym tunelem do innego świata bez względu na to w jaki sposób zmarli.
- A księżna Diana odeszła - powiedziała egzorcystka, zgadując moje pytanie. Domyślam się zatem, że ona straszyć w pałacach i zamkach nie będzie.
Duch człowieka jakiś czas po jego śmierci jest przy martwym ciele. Jeśli ma podążać dalej, zostaje krótko - najwyżej kilka dni. Gdyby został dłużej, zabrakłoby mu energii na odpłynięcie.
Zanim popchnie
Czy duchy mają swoje ulubione miejsca pobytu? Na ogół tak. My wtedy mówimy, że czujemy w nich coś niezwykłego i niekiedy nawet to się nam podoba, taki dreszczyk emocji... Bywa, że podoba nam się to do czasu. Gdy duch okaże się silny, wyjątkowość zamienia się w koszmar. Duchy czerpią energię nawet z błądzących zwierząt, biegających dzieci, czekają... Kiedy zaczną manipulować człowiekiem, dobrowolnie tego nie zaprzestaną. Wtedy zbawienny okazuje się egzorcyzm.
Najniebezpieczniejsze są duchy, które popychają do samobójstw. Samobójcy to według egorcystki osoby opętane przez ducha wściekłego na człowieka, który mimo że pozwolił im wniknąć w ich ciało, to potem opierał się jego woli, gdy duch chciał go wykorzystać do swoich celów (na przykład zemsty). Nieposłuszną istotę, jak niepotrzebny futerał, duch popycha do czynu samobójczego. Wcześniej uparcie nad tym pracuje: wierci w jego myślach dziurę, rozsiewa czarne myśli, wmawia bezsens istnienia, popycha...
Dobre lub złe
Na szczęście oprócz duchów, które nie chcą odejść działając na człowieka destrukcyjnie, istnieją duchy opiekuńcze.
Biblia dzieli duchy na dobre - anioł - i złe - szatan. Bardzo często jest tak, że ludzie przeżywający jakiś kryzys uciekają w wierzenia zahaczające wprost o sekty. Niektórzy sprawiają na otoczeniu wrażenie opętanych i stają się tak niebezpieczni, że odsyła się je "na leczenie". Bywa, że gdy ono zawodzi, prosi się kogoś, kto umie przepędzić szatana lub dogadać się z duchem. Dogadać się z duchem potrafi Wanda Prątnicka. Opowiedziała mi na przykład taką historię Anny.
Anna przyjaźniła się ze śliczną Ewą, którą od pewnego momentu coraz częściej i nachalniej zaczęła obmacywać. Gdy zaloty Anny i podejrzenia o to, że jest lesbijką stały się głośne w otoczeniu, rodzice dziewczyny wpadli w rozpacz. Próbowali zrozumieć córkę, a kiedy to się nie udawało, poprosili o spotkanie z egzorcystką, a ta natychmiast odkryła ducha. W Annie siedział duch mężczyzny, który domagał się seksu z Ewą. Anna była narzędziem działania tego ducha, a Ewa jego celem. Dlatego przy Ewie głos Anny zmieniał się na męski, po głowie boleśnie stukały myśli równe rozkazom. Uwolniona z opętania Anna opowiedziała potem, że ktoś wręcz mówił jej wulgarnie - weź ją teraz!". Anna nie była sobą i teraz doskonale to wie.
Elżbieta Mierzyńska