Dziennik Pojezierza, 26-28 wrzesień 1997
Godzina duchów
Wanda Prątnicka z Przywidza, koło Gdańska poznała egzorcyzmy, gdy szukała ratunku dla bliskiej osoby. Tajemnice tej wiedzy zdobyła miedzy innymi w Kanadzie. O swoich umiejętnościach oraz doświadczeniach opowiadała w nowojorskiej telewizji. Pomogła i pomaga nadal wielu osobom prowadząc ośrodek przywracania równowagi psychofizycznej. Studiowała psychologię, parapsychologię, astrofizykę oraz wszystko, co mogłoby pomóc w wykonywaniu jej pracy.
Moim przewodnikiem po drogach błądzących duchów została nieoczekiwanie pani Wanda Prątnicka z Przywidza koło Gdańska, miła kobieta, bez tajemniczych spojrzeń, przerażających gestów, niezrozumiałych słów. Od prawie dwudziestu lat rozmawia z duchami. Odprowadzanie duchów nazywa oczyszczaniem ludzi.
Muszę im pomóc zrozumieć śmierć
Czuje pani zimny dreszcz, niewidoczne spojrzenie kogoś, kto stoi za plecami? To on. Duch, który pewnie chce w panią wniknąć - mówi z lekkim uśmiechem. Zrobiło mi się słabo.
Wiele duchów krąży wokół nas - tłumaczy pani Wanda, nie dostrzegając mojego leku. - Wystarczy trochę odpowiedniego nastroju, by poczuć ich obecność. Ja nawet je widzę!
Chłonę każde jej słowo, zaczynam czuć cos niezwykłego. - Chyba jestem podatna na sugestie - myślę - Jest pani silna i wolna - słyszę nagle, jakby w odpowiedzi na moje pytanie. Egzorcystka pisze coś na kartce papieru, trzyma nad nią wahadło, i po chwili skupienia powtarza: - Tak -
Podaję nazwisko nieżyjącej osoby, do której - jak mi mówiono wielokrotnie - jestem bardzo podobna.
Duch tej osoby nie odszedł na tamta stronę. Jest blisko,- ale pani jest wolna - mówiąc to egzorcystka powtarza czynności z wahadłem, a ja czuję, że nie utrzymam pióra w ręce. Nie podejrzewałam siebie o takie uczucia!
Opętani
Ludzie z ciała i kości nie powinny być dla duchów zmarłych osób domem po śmierci. Duchy powinny odejść na tamta stronę. Nie zawsze chcą. Niektóre zostają świadomie i oszukują w spotkaniu z egzorcystą, że żyją, wcale nie umarli, maja żonę, wychowują dzieci. Niektóre szantażują. Mówią, że zostawią nawiezioną osobę w spokoju, jak załatwią to czy tamto. Mają swoje porachunki, bywają okrutne przez to, że są już istotami zaświatów.
Człowiek z obcym duchem jest męczący dla otoczenia, niezrozumiały. Dlatego tak często leczy neurozy, bierze tabletki uspokajające lub radzi sobie inaczej - sięga po alkohol, czy narkotyki. Cierpi. Niekiedy czuje, że ma rozdwojenie jaźni. Bywa też, że ciągle chce coś załatwiać, - zarzuca swoimi uwagami, pisze listy, domaga się odpowiedzi itp. Idzie do pokoju po klucze, które tam zostawił, a kiedy już jest w środku nie pamięta, po co tam wszedł. - Bo to nie człowiek szuka kluczy, lecz duch, który go opętał - mówi pani Wanda.
Duch obcego uaktywnia się w człowieku, gdy ten jest przemęczony, w depresji lub gdy wyniszcza jego siły jakąś choroba, tęsknota, niepewność, żal... Wtedy łatwo przebić się i opętać. To dlatego spokojna w szkole licealistka Karolina, dobrze wychowana, z kochającej rodziny, nagle przy kolacji dostaje szału, rzuca talerzem w ścianę i krzyczy coś, czego potem się wstydzi.
Mały chłopiec zamknął się w sobie tak, że poddano go obserwacji medycznej. Lekarze stwierdzili autyzm. Egzorcystka spojrzała raz, przeniknęła myślą i postawiła inna diagnozę: - Jest opętany przez dziadka.
Chłopiec już odzyskuje kontakt z otoczeniem, a rodzina, mimo że ceni nauki przyrodniczo fizyczne, zawierzyła egzorcystce. Ta rozmówiła się z duchem upartego dziadka i przekonała go do uwolnienia wnuka.
Anna przyjaźniła się ze śliczną Ewą, którą najpierw lubiła dotykać, a zaraz potem coraz śmielej obmacywać. Jej zaloty stawały się widoczne. Gdy rodzice Anny usłyszeli, że ich córka jest lesbijka, wpadli w szał. Uważali, że ich córka jest w porządku, to Ewka sieje zło, które prowokuje do ekscesów. Egzorcystka odkryła cos innego. W Annie tkwił duch mężczyzny, który domagał się stosunku z młodą dziewczyną. Dlatego przy Ewie głos Anny zmieniał się na męski i coś ją pchało do koleżanki. Uwolniona z opętania opowiada teraz, że bywały takie momenty, kiedy coś w jej głowie mówiło, "zerżnij ją, weź ją teraz" - Annie trudno pojąć, skąd brały się w niej tak chamskie myśli.
Dlaczego błądzą
Nie odchodzą na tamten świat duchy osób widzących w trakcie życia swoją śmierć jako obrzydliwy proces rozpadu szczątków; robaki, zgnilizna i grobowy chłód. Nie odchodzą też osoby, które za życia nabroiły i boją się kary po śmierci. Nie odchodzą też ci, którzy nie godzą się ze swoja śmiercią i chcą żyć dalej. Wtedy błądzą. Dostrzegają ludzi jako świetliste punkciki, chcą w nie wniknąć. Niekiedy upatrują sobie kogoś, czekają w mroku, nie czując upływu czasu ani przestrzeni...
Na tamten świat odchodzą osoby pogodzone ze śmiercią, rozumiejące ten fakt, ale przede wszystkim już za życia głęboko wierzące w życie po tamtej stronie. Duchy tych osób podążają za tą myślą szybko i lekko jak ona sama. Odchodzą świetlistym tunelem do innego świata bez względu na to, czy zmarli nagle, w wypadku, czy też dożyli sędziwego wieku i modlili się o spokojną śmierć.
Potem dodaje, że duch człowieka jeszcze jakiś czas jest przy martwym ciele. Jeśli ma podążać dalej, zostaje na krótko. Może kilka godzin, najwyżej kilka dni. Gdyby został dłużej, zabrakłoby mu energii na wieczne odpłyniecie. Egzorcystka może pomóc wszystkim, ale nie zawsze szybko. Raz uwalnia ze złego jak za dotknięciem różdżki, innym razem z nim walczy. Wtedy bywa atakowana, ale się tych sił nie boi. Wypracowała sobie barierę ochronną. - Każdy ją ma od urodzenia, tyle że może osłabić ją lub utracić - mówi.
Najniebezpieczniejsze są duchy, które popychają do samobójstw. Pani Wanda uważa, że samobójcy to osoby opętane przez ducha wściekłego na człowieka, który mimo że "pozwolił" im wniknąć w ich ciało, to jednak potem opierał się ich woli. Nieposłuszną istotę, jak niepotrzebny futerał, duch popycha do czynu samobójczego. Wierci w jego myślach dziurę, rozsiewa czarne myśli, wmawia bezsens istnienia i spycha z wysokości lub pomaga zawiązać pętlę.
Zaułki strachu
Wiele osób intuicyjnie czuje, gdzie są miejsca, w których straszy. Nie wiedzą co, nie rozumieją dlaczego, ale czują chłód obecności, nieokreślony lęk. Duchy mają swoje ulubione miejsca pobytu, odbierane przez nas jako wyjątkowe. Są więc w kościele, w niektórych domach, na cmentarzach. Czerpią energie z błąkających się zwierząt, biegających w pobliżu dzieci, czekają,.." Dobrowolnie nie opuszczą człowieka. Pomoże tylko egzorcyzm.
Nie trzeba się go bać i utożsamiać z szarlatanerią - zapewnia Wanda Prątnicka. - Jeśli życiowych komplikacji nie da się wytłumaczyć racjonalnie, pozostaje kwestia zbadania stanu ducha, oczyszczenia człowieka z intruza i uwolnienia od tragedii.
- Jeszcze za życia warto zrozumieć drogę śmierci oraz potrzebę przeniesienia się do lepszego świata - dodaje.
Przypomina, że na szczęście - oprócz duchów, które nie chcą odejść działając na człowieka destrukcyjnie, zmuszając go do niezrozumiałych lub niegodnych czynów - istnieją też istoty opiekujące się ludzkością. O takiego Anioła Stróża trzeba się gorąco modlić...
Aut.: Elżbieta Mierzyńska