Trybuna Śląska, 18.12.1998
Agresorzy z zaświatów
Opowiada WANDA PRĄTNICKA, egzorcystka z Gdańska
Mnóstwo jest domów z ,,dzikimi lokatorami" i wiele powodów, dla których umarli "wmeldowują się" nam do mieszkań. Niewidzialni, zawsze będą kłopotliwymi gośćmi. Gorzej, gdy stają się nieobliczalnymi agresorami. Konieczny bywa wtedy egzorcyzm.
Miałam może cztery, może pięć lat. W trakcie jazdy tramwajem zobaczyłam kobietę nieruchomo stojącą na szynach. Narobiłam straszliwego wrzasku. Motorniczy przyhamował, nie bardzo wiedząc, co się dzieje. Nikt nie widział żadnej przeszkody. Pojazd ruszył dalej, znacznie wolniej niż zazwyczaj. Po dwóch, może trzech minutach kolejny obrazek. Tym razem zobaczyłam leżące na torach dziecko. Moja wcześniejsza, nie uzasadniona, jak sądziłam, histeria uchroniła małe dziecko przed wypadkiem. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, co tak naprawdę się stało. Nie przeczuwałam, że mam okazję widzieć to, czego z reguły ludzie oko nie ogląda. Potem kontakt ten nawiązywałam już świadomie i dobrowolnie. Choć trzeba przyznać, że "niewidzialni" nierzadko sami demonstrują swoja obecność. Dla mnie samej tego rodzaju kontakty nie są kłopotliwe. Niejednemu i nieraz mocno duchy jednak nabałaganiły w życiu.
Odejście na "pół gwizdka"
Napady dzikiego niepokoju, raptowne, choć systematycznie odczuwane osłabienie, to znak, że w naszym pobliżu usadowił się "pożegnany delikwent". Zmarły przed laty wujek czy prababcia nie zawsze ochoczo rezygnują z naszego towarzystwa. Bywa, że wyekspediowani w ostateczności pozostają w formie dokuczliwej energii. Zamanifestują się szeleszczącym stąpaniem, wtłoczą dziwną myślą, obsesyjnym strachem czy chęcią samobójstwa. Ataki znikąd, w porę nie zdemaskowane, coraz częściej będą nękać swoją ofiarę. Niższe energie, bo o nich właśnie mowa, były niegdyś normalnymi ludźmi. Stare nałogi i przyzwyczajenia trzymają ich kurczowo tam, gdzie niegdyś mieszkali czy bywali.
Eksmisja potrzebna od zaraz
Eksmisja wystawiana takim "dzikim lokatorom" nie jest łatwa. Egzorcyzm bywa niebezpieczny. Nierzadko sami fundujemy sobie niewidzialny kłopot. Kilka miesięcy temu dwoje dorosłych ludzi przywiozło pod mój dom półprzytomną dziewczynę. W trakcie seansu spirytystycznego jeden z przywołanych bytów oznajmił, że jeśli pozwolą córce zasnąć, już nigdy się nie obudzi. Ofiara niefrasobliwych rodziców od dwóch dni nie zmrużyła oka. Cucono ja na wszelkie możliwe sposoby, włącznie z polewaniem lodowatą wodą. Zważywszy, że działo się to w okresie zimowym, nietrudno zgadnąć, jakimi konsekwencjami groziły przymusowe kąpiele. Momentalnie położyłam do łóżka ogarniętą już letargiem dziewczynę. Skończyło się szczęśliwie.
Bywa i tak, że zaproszone w trakcie spirytystycznego seansu duchy pozostają. Niezauważalnie wsączają się w otaczające nas pole energetyczne. W porę nie usunięte, wtłaczają się w naszą świadomość. A ich apetyty z pewnością są olbrzymie.
Wypisać adres zwrotny
Setki proszących o pomoc klientów, to uczestnicy seansów z wirującym stolikiem w roli głównej. U jednych kończy się jedynie na histerii - mylnym, choć równie niszczycielskim przeświadczeniu o atakach z zaświatów. Często jednak nie są to jedynie przywidzenia. Wywołany do odpowiedzi krewniak zareaguje na wezwanie. Chętnie udzieli nam wszelkich możliwych odpowiedzi. A że w gruncie rzeczy okaże się całkowicie obcym duchem, to już inna sprawa. Powie to, co dokładnie chcemy usłyszeć. Duchy bezbłędnie rozszyfrowują sygnały z naszej podświadomości. Odczytują chęci i marzenia.
Pozbycie się zaświatowego delikwenta jest trudne, bywa nawet niemożliwe. Łatwo nawiązać z nim kontakt. Jednak dużo trudniej skłonić, by wyprowadziły się tam, gdzie z reguły wędrują pożegnani. Jednym razem była to ofiara samochodowej kraksy. Śmierć nastąpiła błyskawicznie.
Zmarły nie zdążył uświadomić sobie, że jego życie dobiegło końca. Uporczywie tkwił przy swojej rodzinie. Była też kobieta namiętnie przywiązana do spodeczków, filiżanek gromadzonych skrupulatnie przez cale życie. Śmierć nie unicestwiła miłości do gromadzonych latami drobiazgów. Tkwiła wiec w swym mieszkaniu. Jego nowi lokatorzy czuli dziwną obecność. Nie wiedzieli tylko, skąd i dlaczego brakuje im chęci do robienia czegokolwiek. Każdego dnia nękały ich napady leku.
Batalia o ciało
Duchy są takie, jacy byli ludzie za życia. Namiętności, przyzwyczajenia, uczucia, nie giną. Wraz z ich przybyciem rozpoczyna się walka o ciało.
Czasami jest to zabór całego człowieka. Bywa, że jak pijawki przyklejone są do nas i karmią się nasza energią. Są też i takie, które wnikają wewnątrz człowieka. Mamy wtedy już do czynienia z nawiedzeniem i wtedy konieczny jest egzorcyzm. Duch człowieka bardzo złego może zafundować nam oddziaływania urastające wręcz do rangi demonicznych. Amerykańskie, niemieckie czy francuskie statystyki mówią, ze co dwunasty, czternasty człowiek zaliczył mniej lub bardziej groźne w skutkach spotkanie z zaświatami. W trakcie ponad 20-to letniej praktyki i mnie przyszło zmagać się z tłumami zbłąkanych ,,zaświatowców". Wystarczy mi adres, pod którym zainstalowali się niechciani lokatorzy. Niezbędna jest natomiast pomoc duchowego opiekuna. On to właśnie pomaga nakłonić do przejścia tam, gdzie duchy winne się jak najszybciej znaleźć.