108

Początek twojego istnienia na Ziemi


  

Na stronie tej znajdują się wycinki z książki Wandy Prątnickiej 
"Kołowrót Życia, tom 3" 

 

Drogi czytelniku, oto twoja historia.

Bóg stworzył Doskonały Świat zwany potocznie Niebem, a w nim Doskonałego człowieka. Wszędzie wokół panowała tylko Miłość, wszystko było Doskonałe, a przez to w pewnym sensie statyczne. Takie rozwiązanie nie miało szans dalszego rozwoju. Chyba rozumiesz, że miłować Boga w Niebie, w warunkach, gdzie nic prócz Miłości i Doskonałości nie istnieje było niezmiernie łatwo. Jednak to nic nowego do Życia jako całości nie wnosiło. Dlatego w bezkresnym Umyśle Boga, w Źródle, z którego pochodzimy powstał plan dotyczący wszystkich ludzi jednocześnie. Bóg zaprojektował Ziemię jako strefę wolnej woli. Dzięki niej zyskałeś możliwość przejawiać swoją doskonałość w sztuce posługiwania się rozumem i myślami. Dlatego jest to miejsce tak wspaniałej szansy. 

Tylko tu na Ziemi, podczas swych licznych doświadczeń, masz możliwość nauczenia się głębokiej i trwałej miłości. Takie rozwiązanie rozwija nie tylko twoją duszę, ale sprzyja również doznaniom twojego ducha. Możesz doświadczać wszystkiego, czego tylko twoja dusza doświadczać zapragnie. Nikt nie może ci tego zabronić, ponieważ korzystasz z prawa nadanego ci przez samego Boga.

Abyś mógł przechodzić przez życie w fizycznej formie, musisz mieć ciało. Składa się ono z bilionów pojedynczych komórek, które formują się w ogromne, bardziej skomplikowane zespoły. Może widziałeś kiedyś widowisko na stadionie, gdzie tysiące ludzi grupuje się, aby przedstawić jakieś wzory? W taki sam sposób miliony komórek grupują się, aby utworzyć twoją rękę, wątrobę, oko i każdy inny narząd. Żyją swoim życiem, lecz w całości podporządkowują się tobie. Wszystko to robią w imię miłości. Dzięki temu ty przeżywasz swoje życie, a one swoje. W tomie drugim opisywałam ewolucję i inwolucję. Mimo, że stworzone one zostały do przejawiania doskonałości, są bezwzględnie posłuszne twoim instrukcjom.

Na Ziemi, w nowych dla siebie warunkach niczego nie traciłeś, a wręcz odwrotnie, wiele zyskiwałeś. Posiadając wolną wolę miałeś możliwość sięgania coraz to głębiej i głębiej w swoje wnętrze, wnikając w coraz bardziej odległe sfery świadomości i miłości, po to, aby dzięki nim rosnąć w siłę. Znasz Miłość, gdyż się z niej wywodzisz, ale na Ziemi mogłeś poznać ją jeszcze dokładniej, bo doświadczalnie.

Dlatego też stale rozwijającą się miłością i mądrością adorowałeś, czciłeś i uznawałeś Boga jako swoje jedyne Źródło. Twoja postawa stanowiła świetlisty drogowskaz wskazujący drogę tym, którzy schodzili na Ziemię nieco później po tobie lub błądzili. Tak więc dawno, dawno temu w czasach, w których dopiero kształtowała się kolebka ludzkości zstąpiłeś na Ziemię. W żadnym przypadku nie zostałeś na Nią wygnany, jak nauczają niektóre religie, tylko cię na Nią jako gościa zaproszono. Bóg chciał, abyś już jako człowiek ucieleśniony kroczył Ziemską Drogą i kosztował wszystkiego, co jest na niej do skosztowania. Wszak powiedział: "Moja wola spełni się wtedy, gdy wraz z braćmi i siostrami wspólnie będziecie korzystać z Dóbr, które wam dałem". Ogromnie ucieszyła cię ta sposobność i uznałeś ją dla siebie za ogromny zaszczyt. Uzyskałeś bowiem możliwość współdbania o życie na planecie Ziemia. Uznawałeś Ją za żywą, czującą i nieustannie rozwijającą się Istotę. Mogłeś wraz z Nią w chwale Bożej wzrastać i razem z Nią się rozwijać. Z wielkim oddaniem dbałeś o jej potrzeby, a Ona dbała o twoje. 

Zamieszkując na Ziemi nadal stanowiłeś tę samą duszę, którą byłeś wtedy, gdy jeszcze mieszkałeś w Niebie. Zstąpiłeś w szczytnym celu. Wnosiłeś ducha na tę nową planetę i wraz z innymi tworzyłeś wielką, wspaniałą cywilizację. 

A zatem podkreślmy ponownie: nie znalazłeś się na Ziemi, gdyż zostałeś na Nią wygnany. Znalazłeś się tam z własnej, nie przymuszonej woli. Plan zstąpienia na Ziemię został ci dany do zaaprobowania, nie zaś narzucony jako konieczność. Przyjąłeś go z radością, jako szansę na dalszy swój rozwój i wzrost.

Wysyłając ludzi na Ziemię Bóg nie oddalił od siebie żadnego człowieka, ani nie pozostawił go samemu sobie. Nadal współpracuje z każdą jednostką dla jej własnego dobra, jak również dla dobra całej ludzkości. Wszelkie działanie służy jednemu celowi, a jest nim postęp wszelkiego Życia jako całości. Schodząc na Ziemię miałeś pełną świadomość celu. Ubrałeś się w fizyczne ciało, aby dzięki niemu mieć możliwość zaistnienia w materii. Tylko ono pozwalało ci doświadczać Życia na Ziemi.

Przybierając fizyczne ciało nigdy nie oddaliłeś się od Boga, ani też nigdy nie przestałeś być Jego ukochanym Synem. Wyłoniłeś się z Niego, gdyż z Niego pochodzisz. Nic tego faktu nie zmieni. Mimo, że przejawiałeś się we fizyczności jako indywidualny strumień życia, to nadal żyłeś w Bogu, jak do tej pory. Jednak mimo naturalnego synostwa nie jesteś z Nim złączony automatycznie. 

Aby doszło do stanu połączenia z Bogiem, potrzebna jest twoja świadomość. Nie dzieje się to w sposób naturalny, samo z siebie. Do tego stanu potrzebny jest z twojej strony pewien wysiłek. Tylko wtedy, kiedy świadomie jednoczysz się z Bogiem, swym Ojcem, osiągasz stan zjednoczenia. Wtedy Bóg obecny jest w tobie, a ty, jako Jego syn, obecny jesteś w Nim. 

Zapewne zastanawiasz się, jaką korzyść daje ci taki stan? Otóż dostajesz wtedy szansę życia w Prawdzie. Gdy jesteś połączony z Bogiem swą świadomością stajecie się jednością. Potwierdzał to Jezus: "Bóg jest waszym Ojcem, który was karmi i troszczy się o was. Bądźcie jego dziećmi w umyśle i woli swojej, tak jak naprawdę nimi jesteście".

Natomiast wtedy, kiedy nie jednoczysz swej świadomości ze świadomością Boga, czujesz się od Niego oddzielony i wpadasz w iluzję. Każdy z tych stanów daje zupełnie odmienne rezultaty. Jakie? Zobaczysz na dalszych stronach tej książki.