108

Seanse spirytystyczne


  

Na stronie tej znajdują się wycinki z książki Wandy Prątnickiej 
"Kołowrót Życia, tom 2" 

 

Należy dobrze zrozumieć sens seansów spirytystycznych. Kiedyś spirytysta czy medium byli bardzo potrzebni, gdyż odgrywali rolę odkrywcy / wynalazcy. Udowadniali innym, że istnieje coś więcej, niż tylko świat fizyczny. Chwała za ich wysiłki, gdyż dzięki temu trochę światła padło na nasze pojmowanie rzeczywistości. Jednak niewielu współczesnych ludzi zwraca uwagę na fakt, że wszyscy oni zapłacili ogromną cenę za swoje badania (podobnie jak Maria Skłodowska-Curie, dwukrotna laureatka nagrody Nobla, która zmarła na skutek wieloletniego napromieniowania pierwiastkami radioaktywnymi). Badacze świata duchów cierpieli jednakże nie tylko za życia, ale i bardzo długo po śmierci ciała fizycznego (czasami wiele inkarnacji). Nie mieli świadomości, że badając świat duchów staną się ofiarami opętania. Wielu utraciło nie tylko siły witalne, ale i osobowość. A ilu umierało w męczarniach z powodu obłędu czy różnych chorób fizycznych wywołanych przez duchy? Nie chodzi tutaj o samo tylko opętanie (czyli zmarnowanie danej inkarnacji), lecz przede wszystkim o zatrzymanie się w rozwoju, co niezaprzeczalnie jest większym kosztem takich badań. Skutki są jednak poważniejsze. Wielu z nich nie będzie mogło wyjść z pomieszania, stagnacji czy pociągu do duchów jeszcze przez kilka kolejnych wcieleń (około siedmiu). Taka jest cena ekscytacji spirytyzmem. Co innego poświęcić życie obecne i przyszłe dla wyższego ideału, jakim wtedy było zwrócenie uwagi ludzi na istnienie świata niefizycznego, a co innego obecnie bezmyślnie narażać się w odniesieniu do tego, co już dawno zostało udowodnione. Koła nie trzeba wynajdować ciągle na nowo, ono już istnieje. 

Wielu z determinacją marnuje życie na kontakt z duchami. Ci ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że ich pociąg do duchów najczęściej wynika z błędów wcześniejszych inkarnacji. Podobnie do nałogowca nie potrafią się z tego błędnego koła wyrwać. Obecnie wymagana jest od nich niezłomna wytrwałość w przełamywaniu tych ciągot (tylko tak mogą się uwolnić). Pociąg do duchów jest jak każdy inny nałóg i trzeba z nim postępować podobnie. Albo przeciwstawisz się mu całą swą istotą, albo poddasz się i upadniesz na samo dno. 

Wielu być może w tym miejscu zaoponuje. Mówią - "Pani Wanda nawołuje, aby nie kontaktować się z duchami, a sama to robi". Niektórym wydaje się, że chcę egzorcyzmy zachować dla siebie samej. Chcieliby potrafić to, co ja. Uważają egzorcyzmy za coś nadzwyczajnego, a ludzi którzy je wykonują za wyjątkowych. Jednak ja nie jestem ani spirytystką, ani medium. Nic nie robię z ciekawości, a duchy jako osobowość zupełnie mnie nie interesują. Istnieje dla mnie wyłącznie wyższa część człowieka, jego dusza. Stąd staram się przede wszystkim pomóc duszy, a w drugiej kolejności ciału. Co innego mieć pełną wiedzę na temat duchów i stać na twardym, bezpiecznym gruncie, a co innego tylko widzieć, słyszeć czy czuć duchy (czyli mieć ich świadomość). Sam przyznasz, że sytuacja pomiędzy naukowcem, który wie wszystko na temat prądu, a osobą, która poprzez porażenie prądem posiadła jego świadomość, jest skrajnie różna. Aby kogokolwiek wyciągnąć z astralnego bagna (jakim jest opętanie) trzeba stać na twardym, bezpiecznym gruncie. Gdy sam stoisz w bagnie nie pomożesz komuś, kto się w nim znajduje. 

Gdyby duchy mnie w najmniejszym stopniu zainteresowały, pogrążyłabym się w ich otchłani, jak w bagnie. Jeżeli widzisz czy czujesz duchy, to przekroczyłeś już bezpieczną granicę. Najwyższym priorytetem jest teraz zatem wydostanie się z astralnego bagna, a nie interesowanie się jego zawartością. Uwalniać od duchów może tylko człowiek od nich całkowicie wolny, stojący na twardym gruncie. Wiedza dotycząca egzorcyzmów, a właściwie mądrość, przyszła do mnie sama, można powiedzieć, że się z nią urodziłam. Być może przyszłam na świat tylko po to, aby ją innym uświadomić. Gdyby egzorcyzmy wiązały się dla mnie z ryzykiem własnego opętania, nigdy bym się ich nie podjęła. Uważam, że dla bardzo wielu egzorcystów praca ta jest bardzo niebezpieczna. Potwierdzają to zresztą oni sami, zgłaszając się do mnie po pomoc. Ludzie dają się wciągać w różne gierki duchów, po czym dziwią się, że ich to (ciekawe dla nich) zjawisko pochłonęło, że opętały ich duchy i nie potrafią nad sobą zapanować. Często mówią - "Pani Wando proszę pomóc - człowiek dopiero mądry po szkodzie". Doświadczenie pokazuje jednak, że na zainteresowanych duchami w większości przypadków ta mądrość nie spływa, nawet jeżeli ucierpieli. Zbyt łatwo dają się omamić i oddają duchom władzę nad własnym życiem. Przypomina to człowieka, który kładzie się na tory w irracjonalnej naiwności, że nadjeżdżający pociąg go nie rozjedzie. Żywię nadzieję, że gdy przeczytasz całą książkę, duchy już więcej cię nie zaciekawią (bez znaczenia, co by ci nie obiecywały), a twoje życie nabierze większego sensu.