(...) Weźmy inny przykład - nagonkę na mnie w wykonananiu reportera telewizji publicznej i redaktorki jednej z największych polskich gazet, którzy od samego początku działając wspólnie, bez najdrobniejszego nawet mrugnięcia okiem, dopuścili się kilkunastu przestępstw po to tylko, aby móc na mnie powiedzieć - oszustka. Zmontowali nieprawdę tylko po to, aby się wybić i zdobyć nagrody na festiwalach filmów dokumentalnych. I tak też się stało. Wręczający nagrodę oświadczył, że przyznawana jest ona za to, że... W tym miejscu pojawiła się lista wszystkiego tego, co w filmie zostało sfingowane. Warto wspomnieć o premedytacji. Reporter dopuścił się swojego dzieła, jak najbardziej świadomie. To, że od samego początku chciał mnie pogrążyć bez względu na oczywistość faktów mówiących za mną i do ostatniej chwili utrzymywał, że robi o mnie reportaż informacyjny, to jego najmniejsze przewinienie. Wielokrotnie z nim rozmawiałam i godzinami opisywałam egzorcyzm z każdej strony. Ku mojemu zdumieniu, sporo rzeczy właściwie rozumiał, a uzyskaną ode mnie wiedzę z wyrachowaniem wykorzystał przeciwko mnie i ludziom w potrzebie, wedle zasady - "po trupach do 'chwały' ". Nie osiągnąłby założonego celu, gdyby zrobił taki reportaż z nieznaną medialnie osobą. Dodatkowo wyszukał jeszcze autorkę bestsellerów. I trafił - wydanie specjalne tej audycji przyciągnęło ponad cztery miliony widzów, dwa razy więcej niż zazwyczaj. Nie skrzywdziło mnie to jednak, lecz wzmocniło.
Pragnę w tym miejscu podziękować wszystkim tym setkom osób, które po emisji tego haniebnego programu dzwoniły do mnie, nagrywały się na sekretarkę, pisały maile i listy, i starały się mnie pocieszyć, czy świadczyć przed sądem o mojej skuteczności. Dziękuję, że byliście ze mną w tych jakże nieprzyjemnych dla mnie chwilach.
Być może zastanawiasz się w głębi, drogi czytelniku, co jest przyczyną takich ataków. Myślę, że pomoże ci to zrozumieć list polskiego księdza na stałe mieszkającego w Anglii, który wprawdzie sam egzorcyzmów nie wykonuje, ale wie co one dla ludzi znaczą:
"Pani Wando, cieszę się, że zajęła się pani tematem egzorcyzmów i to nie ze względu na fakt, że miałbym w nim uczestniczyć, tylko dlatego, że jest to sprawa niezwykle paląca. Ma ona więcej przeciwników niż zwolenników, a to dlatego, gdyż większość ludzi sądzi, że to nonsens, aby na przełomie XXI wieku, kiedy to świat tak bardzo poszedł naprzód, współczesny człowiek nadal wierzył w duchy. Nie chodzi tylko o wiarę w ich istnienie, ale uznanie faktu, że duchy (bezcielesne istoty) wywierają aż tak wielki wpływ na ludzkie życie. Jest duża grupa ludzi (każdy z nich z osobna myśli, że spotkało to tylko jego) bardzo cierpiących, którym zupełnie nikt nie chce i nie umie pomóc. Gdy jednak przyjrzymy się faktom, nagle z przerażeniem stwierdzamy, że tak właśnie wygląda prawda. Nie jest to jednak fenomen, w który normalny człowiek (również niejeden ksiądz) zechce uwierzyć. Budzi to bowiem lęk, drażni irracjonalnością i dla wielu wydaje się zupełnie szalone. Łatwiej jest wtedy to zjawisko wykpić, uznać za przesąd, zabobon. Jest to jednak chowanie głowy w piasek w nadziei (najczęściej złudnej), że nas lub naszych najbliższych nigdy coś takiego nie dotknie.
Niech Bóg Panią błogosławi
Ks. Jan z Londynu" (...)
Więcej na temat prześladowań Wandy Prątnickiej tutaj