Dzień Dobry - Temat tygodnia, Nr. 66, Piątek, 29 pażdziernika 2004
Rozmowę ze zmarłym kolegą możesz zamówić dziś jak płytę w sklepie wysyłkowym. Tylko pamiętaj! Nic za darmo. To może być twój bilet w jedną stronę.
Adam jest młodym biznesmenem. Prowadzi dość dużą firmę. Opowiada, że pewnego dnia u swojego kolegi zobaczył w pokoju dziwną tablicę z napisami. Spytał, co to takiego. Okazało się, że to "zabawka" siostry gospodarza.
- Ona twierdzi, że rozmawia z tą tablicą.
- Jak to rozmawia?
- Zadaje pytania i dostaje potem odpowiedzi - odpowiedział mu kumpel.
Adam postanowił spróbować. - Pożyczyłem tajemniczą tablicę z dziwnymi znakami do domu. Wszystko robiłem tak, jak poinstruowała mnie siostra kolegi - relacjonuje Adam. - Po kilkunastu minutach usłyszałem w głowie dziwny głos. "Coś" rzeczywiście zaczęło do mnie mówić i odpowiadać na pytania...
Przez całą noc ślęczał nad tablicą. Nie pojawił się w pracy, całkowicie zniknął z życia towarzyskiego. Nikt nie wiedział, gdzie jest i co robi. Gdy po kilku dniach znaleziono go w domu, nadal siedział nad tablicą. Wycieńczony i zmieniony nie do poznania. Mówi, że gdy chciał cokolwiek zrobić, to "coś" zmuszało go do wykonania zupełnie innej czynności. Gdy milczał, "coś" za niego mówiło, gdy chciał mówić, bełkotał niezrozumiale. W głowie wciąż słyszał zdanie: "Chcę twojego ciała"...
Teraz zajmuje się nim egzorcysta.
Zaświaty w sieci
Takich przypadków jak Adama jest ostatnio bardzo wiele - twierdzą egzorcyści. Internet roi się od różnych opisów praktyk spirytystycznych na prywatnych blogach, forach dyskusyjnych, ba, można nawet zamówić seans spirytystyczny za odpowiednią opłatą. Samemu można też bez problemu posiąść parapsychologiczną wiedzę. Wystarczy wpisać odpowiednie hasło do wyszukiwarki i już wyskakuje długa lista oferowanych do sprzedaży podręczników i poradników.
Łatwy dostęp do tego typu praktyk powoduje, że seanse spirytystyczne zaczynają zastępować popularne niegdyś porady wróżki. Organizuje się je, aby dowiedzieć się, jakie będą następne wyniki losowania totolotka, czy możliwy jest szybki awans w pracy, jakie są słabe punkty przeciwnika w biznesie...
W rozmowy z duchami bawią się zarówno nieszczęśliwie zakochane nastolatki czy studenci, jak i matki, ojcowie, poważni biznesmeni i leciwi staruszkowie. By przekonać się o aktywności, jaka panuje na tym polu, najlepiej zajrzeć na internetowe fora poświęcone zjawiskom paranormalnym. Listy dyskusyjne roją się od przekazywanych na nich rad, pomysłów i schematów, jak wejść w kontakt z inną rzeczywistością.
Taniec na cienkiej linie
Zdaniem Wandy Prątnickiej, psychoterapeutki i egzorcystki, autorki książki "Opętani przez duchy - Egzorcyzmy w XXI stuleciu" każdy seans w bliższej lub dalszej przyszłości prowadzi do pomieszania zmysłów lub opętania. Dlaczego?
- Jest jak zabawa z ogniem w stogu siana - komentuje Prątnicka i dodaje: - Jeden seans się uda, a po którymś razie z rzędu nie umiemy się pozbierać. Czasami do końca życia. Dotyczy to nawet osób profesjonalnie zajmujących się wywoływaniem duchów. Nie mówię tu oczywiście o okazjonalnym wywoływaniu duchów dla zabawy, które prawie zawsze kończy się koszmarem.
Prątnicka, jak twierdzi, zajmuje się uwalnianiem ludzi od duchów, które wtargnęły w ich życie po tego typu praktykach. Jest jednym z tzw. świeckich egzorcystów. Nigdy nie kontaktuje się bezpośrednio z opętaną osobą, jak sama mówi, ze względu na swoje bezpieczeństwo. Wszystkie egzorcyzmy odprawia na odległość.
- Wiele osób biorących udział w seansach narzeka, że w ogóle nie nawiązało z duchami żadnego kontaktu, wydaje im się, że seans się nie udał. Już wkrótce jednak zaczynają się dziwnie czuć, pojawiają się u nich wcześniej nieznane emocje i myśli. Wszystko zaczyna się im walić na głowę, zdrowie szwankować - opowiada egzorcystka. - Ofiar wciąż przybywa. Do mnie zgłosiło się podczas 30-letniej praktyki ponad 30 tys. osób.
Realne niebezpieczeństwo
Jakie mogą być skutki wywoływania duchów? Nasi rozmówcy twierdzą, że żałosne. Od zupełnie lekkich, prawie niezauważalnych zaburzeń emocjonalnych, poprzez różnego stopnia depresje, obsesje, aż po ciężkie choroby psychiczne czy fizyczne, prowadzące nawet do śmierci.
O tym, jak niebezpieczny jest to kontakt, przekonał się Jan Suliga, dyrektor Muzeum Etnograficznego w Warszawie. - Brałem udział w czymś takim w 1982 roku. Na początku traktowałem seanse jako zabawę, do chwili, gdy w moim domu nie zaczęły się dziać dziwne rzeczy, jak przesuwanie mebli, dziwne głosy. Wtedy powiedziałem sobie: - Koniec!
Zdaniem Wandy Prątnickiej osoby wywołujące duchy zapominają o tym, że człowiek, który umarł, nie staje się wszystko wiedzący. Myślenie tego typu powoduje, że bardzo wielu ludzi pragnie po śmierci swojego bliskiego pozyskać go jako swojego opiekuna, doradcę, który zdejmuje ciężar z ich pleców. - Zamiast zwracać się do Boga o poradę, o wszystko proszą ducha. Ten jednak pozostaje dokładnie taki sam, jaki był za życia, tyle samo wie i tyle samo może. Ludzie tacy najczęściej padają łupem błąkających się duchów, którym bardzo łatwo przychodzi ich opętanie - twierdzi psychoterapeutka.
Autor: Marcin Szumowski